3. MONEY MAKING MACHINE

do 3 gn — kopia

Ale jest mi przyjemnie pisząc to opowiadanie. Nawet nie wiedziałam, tak szybko w mojej głowie pojawi się cała (główna) fabuła tej historii. Nie wiem czy przypadnie wszystkim do gustu bo to nie takie jak jeden wielki harmider w FEMME FATAL… Zupełnie coś innego. Dziękuję za każde wejście na bloga, za każdy napisany komentarz… to samo odnośnie grupy, dziękuję, że jesteście (odzywajcie się śmielej 😉

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR

https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

Zaznaczam też, że nie rezygnuję z pisania mojego kochanego FEMME FATALE -> tu link na blog https://femmefatalemysterywoman.wordpress.com/

Zapraszam na grupę FEMME FATALE

https://www.facebook.com/groups/1784289435195338/

Zapraszam do wspólnej nowej przygody 😊

N.

~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~

Obudziły ją odgłosy dobiegające z kuchni. Otworzyła oczy i spojrzała na wyświetlacz telefonu, godzina 8:00 … Najwidoczniej mama miała wolne tego dnia i postanowiła od świtu testować na wszystkich nowe tajemnicze dania zainspirowane kuchnią Gordona Ramsaya.

Nadia jedynie przewróciła oczami z lekkim uśmiechem wspominając ostatni obiad a’la zupa tajska, ojciec był zmuszony zrezygnować z trzy dniowych obrad parlamentarnych ponieważ nie był w stanie opuścić toalety.

Ziewnęła i rozejrzała się po pokoju. Wszystko było ustawione na odpowiednim miejscu. Przez tyle lat wypracowała swój system działań by móc, pomimo wielu ograniczeń, funkcjonować w miarę samodzielnie w szarej codzienności. Sięgnęła po złożony w kostkę sweter leżący na poduszce na siedzeniu wózka. Założyła go i wyćwiczonym przez lata sposobem przesiadła się z łóżka na wózek.

Była już przy drzwiach pokoju gdy usłyszała rozmowę jej matki z Krystianem.

– Boże, znowu… – szepnęła z zażenowaniem.

Nie wiedziała co ma zrobić: Czy zostać w pokoju i poczekać aż wyjdzie z mieszkania? Czy wparować do kuchni i nawrzucać mu co myśli na ten temat? Wbrew jej intencjom stała się mimowolnym słuchaczem owego dialogu.

– Miło, że pomimo wszystko nas odwiedzasz – Dorota rzekła ciepłym głosem do chłopaka.

– Chyba nie potrafiłbym inaczej – odparł Krystian.

– No tak, ale od tylu lat już nie jesteście razem, a ty nadal tu jesteś – westchnęła. – Nadia twierdzi, że nie potrzebuje twojego współczucia, a tym bardziej twojej litości … – dodała stanowczym tonem, jakby była tego samego zdania co córka.

– Kocham ją, zawsze ją kochałem… Dla mnie wypadek nic nie zmienił… Mam nawet lekki żal do Nadii, że mnie odtrąciła i nie jest pewna moich stałych uczuć do niej – powiedział z determinacją.

– Krystek, ale spróbuj trochę ją zrozumieć… Lekarze na samym początku nie dawali jej jakichkolwiek szans by usiadła chociaż na wózek, już nie wspomnę by kiedykolwiek z niego wstała… Wielokrotnie powtarza, że nie chce być dla kogoś ciężarem, że nie chce nikogo ograniczać… Dobrze wiesz jaką była dziewczyną przed wypadkiem… jej życie, możliwości, plany legły w gruzach. Owszem ma takie czy inne perspektywy lecz w porównaniu do tego co było kiedyś to dla niej to porażka – mówiła w zamyśleniu.

– Ale sama pani powtarza od dłuższego czasu, że fizycznie doszła do siebie … Trzeba szukać terapeuty, a nie przekreślać jej życie. Taka postawa najbliższych nie poprawi jej woli walki, nie doda jej motywacji by wstała kiedykolwiek z tego cholernego wózka… Przecież to siedzi tylko w głowie, to jeszcze nie powód by nie zawalczyć o swoją przyszłość i to pod każdym względem – zauważył chłopak.

– To nie jest takie proste … Nadia nie chce z nikim współpracować – poinformowała go posępnie.

– Trudno się dziwić… mając takie wsparcie rodziny – wykpił kobietę.

– Przeginasz … – stwierdziła oburzona.

– Przynajmniej w nią wierzę… – rzucił oschle.

– Nawet, daj Boże, gdyby wyszła z tego i stanęła na nogi… to nie masz gwarancji, że wróci do ciebie – z satysfakcją Dorota ukuła go w czuły punkt.

– Nie musi. Jeżeli będzie szczęśliwa to zaakceptuję jej decyzję – odpowiedział bez wahania.

– Wątpię… ale dziękuję za te słowa – wtrąciła się Nadia docierając do kuchni.

– Nie wiedziałam, że już nie śpisz – odrzekła Dorota do córki.

– Może i lepiej, że nie wiedziałaś, przynajmniej znam twoje zdanie na mój temat – prychnęła

– Nie zamierzam się tłumaczyć – podsumowała matka. – Ojciec kazał przekazać, że jakaś telewizja przyjeżdża jutro więc jak on wróci dzisiaj z pracy to omówicie szczegóły wywiadu – dodała.

– Jasne – zaśmiała się. – Zapowiada się ciekawa konwersacja – wykpiła to.

– To ja się zbieram … – Krystian wstał z krzesła, było mu niezręcznie po wczorajszej sytuacji. – Cześć … – chciał pocałować dziewczynę w policzek, ale ona odchylała się na tyle by zorientował się, że ona sobie tego nie życzy. Blondyn lekko się speszył rzucił kilka słów na pożegnanie do Doroty i wyszedł.

– Nie możesz dać mu szansy? – Kobieta zapytała córkę, patrząc ze współczuciem w kierunku przedpokoju gdzie jeszcze przed momentem był Krystian.

– Nie… – zawahała się w swojej odpowiedzi. – Przynajmniej jeszcze nie teraz … – dodała zakrywając usta kubkiem kawy, której nie dopił Krystian.

~*~*~

W tym samym czasie, Monachium…

Paddy po wczorajszym incydencie nie zdołał zmrużyć oka. W biurze przewracał wszystkie stosy papierów, by znaleźć konkretny powód naruszenia warunków umowy z wytwórnią. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadzało, prócz jednej kwestii… kwoty na umowach były o wiele wyższe od sum, które wpływały na jego konto. Nigdy nie sprawdzał tego, ufał ludziom z branży.

– Cholera, ponad rok… niezła sumka gdzieś przelatuje – podrapał się po czole analizując każdy przelew. – Nieźle mnie kantowali – potrząsnął głową z zażenowaniem. – No nie daruję im tego! – Uderzył dłońmi w blat biurka. Odsunął się na krześle i gorączkowo zastanawiał się co ma zrobić. Nie chciał podejmować żadnych gwałtownych działań by nic nie przysłużyło się na jego niekorzyść.

Powoli ogarniała go panika: Jeżeli nie zdoła udowodnić winy? Co zdobi, czym się zajmie poza muzyką? Za co utrzyma rodzinę?

Przetarł nerwowo twarz rękoma. Musiał porozmawiać z kimś na ten temat. Sięgnął po telefon, który leżał obok kubka zimnej i już nieświeżej kawy i zaczął intensywnie przeglądać kontakty, zastanawiając się do kogo najlepiej zadzwonić. Jego palec zatrzymał się na numerze do Jimmy’ego. Westchnął głośno, nie chciał rozgłaszać po rodzinie o swoich problemach zawodowych by nie usłyszeć: „A nie mówiłem”…. Jednak teraz to nie zastanawiał się co powie rodzeństwo. Nacisnął przycisk połączenia, po dwóch sygnałach usłyszał głos brata…

– No hej. Coś się stało? – Przywitał go Jimmy.

– A coś się musi wydarzyć by zadzwonić do własnego brata? – Zaśmiał się nerwowo. Fakt był taki, że rzadko spotykał się z rodzeństwem. Nawet nie składał życzeń świątecznych, a na urodziny słał krótki sms. – Jesteś w Monachium lub okolicach?

– No masz szczęście, jestem w mieście więc możesz dzisiaj wpaść o której chcesz – Jimmy dopowiedział myśl za brata.

– Dzięki… Będę za około godzinę – rzucił pośpiesznie i rozłączył się.

Wstał z krzesła, wyłączył komputer, a wszystkie papiery włożył w teczkę by zabrać je ze sobą. Zamknął biuro…

Po 30 minutach zaparkował samochodem przed domem brata. Oparł głowę o zagłówek fotela i przymknął oczy. Intensywnie zastanawiał się co ma powiedzieć żeby nie wyjść na ostatniego ciula. Skrzywił się na samą myśl… W tym samym momencie usłyszał pukanie w boczną szybę samochodu. Otworzył jedno oko i zobaczył brata stojącego przy samochodzie. Pośpiesznie wysiadł i przywitał się z mężczyzną.

– No mów co nabroiłeś… – zaśmiał się Jimmy zamykając drzwi domu do którego weszli chwilę wcześniej.

– No właśnie nic – wzruszył ramionami.

– Wnioskuję, że masz kłopoty, w innej sytuacji nie przypomniałbyś sobie, że masz brata – zauważył rozmówca.

– Ktoś kopie pode mną dołki … Najprawdopodobniej mój menadżer … – wyjaśnił bratu idąc za nim do salonu.

– A co na to Sony? – Jimmy zapytał wchodząc do kuchni, włączył ekspres. Widział jak wygląda Paddy i obawiał się grubszej sprawy.

– Andreas oznajmił, że zrywają ze mną umowę z mojej winy… i że prawnicy się odezwą w sprawie zapłacenia kary za kontrakt – podrapał się nerwowo za uchem.

– Żeby zerwać kontrakt i obciążyć ciebie kosztami to musieliby mieć niepowtarzalne dowody – Jimmy postawił kawę na stolik w salonie.

– Dzięki – uśmiechnął się krzywo sięgając po filiżankę.

– No chyba, że ktoś podłoży ci świnię, wtedy zgarną kasę – dodał po chwili starszy brat.

– Może zawodowo czasami jestem nie do zniesienia, ale chyba nie aż tak by chcieli się mnie pozbyć za wszelką cenę – odpowiedział z posępną miną Paddy.

– Branża muzyczna rządzi się swoimi prawami i tu nigdy nic nie jest pewne – westchnął Jimmy.

Paddy wyjął z teczki papiery, które analizował całą noc i opowiedział bratu wszystko co myśli na ten temat.

– Taaa… nie wiedziałem, że tak dobrze ci płacą. To nie jest nasze skromne Kelly Family – podrapał się po brodzie Jimmy. – A ty jesteś debilem. Facet kantuje cię oficjalnie kupę czasu, a ty masz to w dupie…

– Nie zdawałem sobie pojęcia z tego – wymamrotał pod nosem.

– Powinieneś jak najszybciej zgłosić to górze i pokazać te dokumenty – poradził Jimmy.

– Właśnie zamierzam to zrobić… – wstał z kanapy. Nie chciał kontynuować tematu jego problemów. – To ja już się zbieram… – zebrał swoje papiery.

– Powodzenia – rzekł Jimmy.

– Dzięki… mam prośbę…. – zaczął Paddy, ale brat mu przerwał.

– Tak, wiem. Nic nikomu o tym nie powiem – prychnął. – przecież Paddy Kelly jest zawsze najlepszy – dodał z ironią.

Brunet nic nie odpowiedział. Poklepał brata po ramieniu i opuścił jego dom.

~*~*~

15 minut drogi od domu Jimmy’ego znajdowała się siedziba Sony. Paddy z duszą na ramieniu wysiadł z samochodu i udał się od razu na konkretne piętro do szefostwa. Była to umówiona wcześniej wizyta więc nie musiał długo czekać, chwilę później sekretarka zaprosiła go do gabinetu zastępcy głównego dyrektora. Paddy przywitał się oficjalnie. Zapowiadało się na sztywną i krótką rozmowę.

– Dobrze, że jesteś – młodszy mężczyzna od Paddy’ego wskazał mu fotel z drugiej strony obszernych rozmiarów biurka. Ubrany był w schludny, dopasowany ciemny garnitur, biała koszula swoim odcieniem aż biła po oczach.

Paddy’emu zrobiło się głupio bo przyjechał w swoich ciuchach, które Sony zleciło zaprojektować dla niego na trasę koncertową oraz na wszelkie wywiady medialne, w tym i ścianki.

– Doszły mnie słuchy, że wytwórnia nie jest ze mnie zadowolona – Paddy postanowił nie owijać w bawełnę. – Jeżeli chodzi o chłopaków z zespołu, jest to po prostu zwyczajne nieporozumienie. – Możemy zorganizować spotkanie z mediatorem i wszystko sobie oficjalnie wyjaśnić – naciskał.

– To akurat ma najmniejsze znaczenie – sprostował mężczyzna. – Paddy , przede wszystkim konflikt z menadżerom. To nie przysłużyło się ani dla dobra naszego, ani twojego – spojrzał na rozmówcę. Ale ciągnął dalej – Paddy, powiem w ten sposób… – filozoficznie złożył ręce – jesteś dobrym muzykiem, ale od dłuższego czasu nie przynosisz nam profitu. Więcej na ciebie wydajemy niż mieliśmy w planach…

– Ale gram koncerty, w różnych zasranych telewizjach też biorę udział – raptownie mu przerwał. – A fanki przyjeżdzają nie tylko z Niemiec – zauważył.

–  Niby masz rację, ale wiesz Paddy … przedział wiekowych twoich fanek waha się między 30 a 35 rokiem życia. Dla nas to o wiele za dużo. Nie spełniasz głównych idei naszej firmy… Jesteśmy nastawieni na młodzież, na świeżą krew. Kogoś kto wywoła histerię każdego pokolenia fanek… – zauważył mężczyzna zza biurka.

– Moje fanki są szalone… – odparł nadąsany.

– Większość to matki i mężatki… jesteś chwilową odskocznią… ale to nie jest to samo co zwariowane nastolatki – wyjaśnił mężczyzna – Sorry, ale może z 20 nastolatek byłoby w stanie się w tobie zadłużyć bo imponujesz im wiekiem…

– No możemy spróbować się przekonać – Paddy wyprężył się dumnie.

– I co? Zrobisz 15 latkom ankietę z pytaniami w stylu „Czy podobam się tobie jako mężczyzna?” albo „Czy straciłabyś ze mną dziewictwo?”? – spojrzał się na Paddy’ego z politowaniem.

– Oj przecież wiadomo, że nie w takim sensie – zirytował się.

– Paddy, daliśmy ci kilka lat. Odbiłeś się, nagrałeś kilka dobrych płyt… a teraz przyszedł czas by w pokojowych nastrojach pożegnać się – mężczyzna wyprostował się.

– Ale to przez mojego menadżera? – nie docierało to do Paddy’ego.

– Z nim to musisz sam się dogadać – skwitował. – W najbliższych dniach najprawdopodobniej jutro odbędzie się ostatni koncert. Dzisiaj damy informacje, że za porozumieniem stron kończymy współpracę. Potem jakiś pożegnalny wywiad. Szczegóły przekaże jeszcze do wieczora twój menadżer… Oczywiście o honorarium się nie martw… – dodał.

– A no chyba zacznę się martwić bo mój menadżer ma dziurę chyba na koncie… – rzucił papiery mężczyźnie na biurko i wyjaśnił o co mu chodzi. – Proszę mi nie wmawiać, że to jakaś pomyłka… chcę moje pieniądze … jeżeli to się nie wyjaśni, wejdę na drogę prawną – powiedział ostrzegawczym tonem.

– Zajmę się tym, a teraz wybacz śle mam kolejne spotkanie…

~*~*~

Monachium, późny wieczór…

Ula wyszła z łazienki bardzo zmęczona po pracy.

– No nareszcie. Myślałem, że już tam zasnęłaś – Kacper podszedł i wtulił się w Uli plecy.

– No prawie – zaśmiała się dziewczyna rozczesując mokre włosy.

– Za dużo pracujesz – odgarnął jej włosy z szyi. – Musisz odpocząć – wymruczał kąsając płatek jej ucha.

– Jeszcze trzy tygodnie i odpoczynek – uśmiechnęła się.

– Nie uda się szybciej? – Zapytał pieszcząc językiem jej szyję, zwinnym ruchem ręki rozwiązał jej szlafrok.

– Oj nie, wiesz jak długo walczyłam o jakikolwiek wolny termin – odtrąciła go lekko zawiązując z powrotem szlafrok.

– Ale jesteś romantyczna – stwierdził z ironią.

– Przepraszam, po prostu jestem dzisiaj wykończona – pisnęła przepraszająco.

– Ok – odpuścił temat. – Jesteś dla mnie straszliwą zołzą, ale mam coś dla ciebie – uśmiechnął się i wyjął trochę pomiętą kopertę z kieszeni, wręczył ją dziewczynie. – Otwórz…

– Bilety? Na Paddy’ego? – Zaśmiała się z niedowierzaniem. – Ale termin jest wczorajszy – skrzywiła się.

– Koncert został przesunięty na jutro – odparł.

– A niby skąd wiesz? – Spojrzała na chłopaka badawczo.

– Jego profil aż huczy… Ty nic nie wiesz? – Zapytał Ulę.

– Ale o czym? – Skołowana odpowiedziała pytaniem na pytaniem.

– Paddy rozstaje się z Sony – skwitował dodając po chwili – jutro pożegnalny koncert, potem jakiś wywiad… Podobno chce odpocząć i potrzebuje przerwy…

– Jak każdy… – zamyśliła się.

– To co? Pójdziemy? – Musnął ją czule.

– Przyjadę prosto po pracy – sprawdziła godzinę.

– Wal pracę – prychnął. – i tak wracamy na stałe do Polski… Nareszcie – powiedział z ulgą.

– Dziękuję za bilety.. Jesteś kochany – pocałowała go namiętnie.

2 myśli w temacie “3. MONEY MAKING MACHINE

  1. Coraz ciekawiej się robi.
    Ula i koncert Paddyego – już nie mogę się doczekać. Ciekawe czy Ją rozpozna.
    Rozdział jednak wygrały podstarzałe fanki, na których nie można zarobić haha – dobre i 20 nastolatek.
    Szkoda mi Krystiana, biedaczek czeka i wciąż ma nadzieję, że Nadia jednak zmieni zdanie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No bo grube ryby nigdy nie widziały fanek w akcji 😉 ale Paddy od razu się oburzył bo on wierzy w szaleństwo jego fanek… a nastolatki to by go też brały, on o tym wie ale jest za skromny by to przyznać głośno hahaha 😀
      No właśnie nie miało być Ulki, ale będzie … pigadają sobie 😉
      Ehhh Nadia, ma problem, że nigdy nie zaakceptowała skutków wypadku. Na sumieniu ma brata. Brak wsparcia… to wszystko powoduje, że jeszcze bardziej się wycofuje… a czekający Krystian wbrew pozorom to nie jest motywator… ale za dwa lub trzy rozdziały w ogóle niektórym skomplikują się sprawy 😉
      Dziękuję, że jesteś ❤
      Buziaki :*

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz