8. HALO TU ZIEMIA

do 8 gn — kopia

Kilka dni później, Monachium…

– Boże, on nadal nie odzyskał przytomności – Patricia przymknęła oczy opadając bezsilnie na szpitalne krzesło, obok łóżka brata.

– Odzyska… potrzebuje po prostu więcej czasu – Jimmy odpowiedział patrząc się gdzieś w dal przez brudnawą okienną szybę.

– Ale mamy już połowę czerwca, leży tu od kilku dni i nadal nic – westchnęła zatroskana.

– Dobrze wiesz co powiedział lekarz… on poczuł uderzenie, tak jakby zleciał z 40 metra na glebę, więc i tak cud, że żyje – parsknął spoglądając na siostrę. Włożył ręce do kieszeni i oparł się tyłem o kaloryfer.

– Prawda, że wszystko się ułoży? – Retorycznie zadała pytanie, chwytając poharataną dłoń nieprzytomnego Paddy’ego.

– W końcu musi – prychnęła Kathy wchodząc zamaszyście do pokoju. – I co z nim? Bez zmian? – Zapytała się pośpiesznie stając przy łóżku.

– Jak widać – skrzywiła się blondynka.

– A jak on tak zostanie? Co wtedy? Kto się nim zajmie? – Starsza siostra skinęła głowa w stronę poturbowanego mężczyzny. – Jego żonka już umywa rączki…

– Ojjj przestań! Lubisz siać aferę – Jimmy fuknął.

– No, ale nie wiadomo czy z tego wyjdzie… Ktoś musiałby się zająć nim, albo dać go do ośrodka, a to kosztuje – spojrzała się znacząco na Jimmy’ego.

– Opamiętaj się Kathleen! – Patricia uniosła głos.

– Ale taka prawda! On na siebie nie zarobi, a jakieś tam zasiłki socjalne na to wszystko nie starczą… Tu powinna być jego żona, nie my – potrząsnęła głową manifestując swoje racje. – Wcale nie zdziwiłabym się gdyby za tym wszystkim stała ona… – zmrużyła tajemniczo oczy. – Ten skandal i gejowski romans był po to by dostać szybki rozwód, a on się na to nie zgodził więc ktoś mu pomógł w tym wypadku, a ona młoda, teoretycznie atrakcyjna wdowa zostałaby sama z pokaźnym majątkiem – prychnęła.

– Czyś ty do końca zdurniała babo? Ty się słyszysz? – Jimmy popukał się palcem po czole. – Za dużo naoglądałaś się tych twoich filmów typu „CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas” – wykpił kobietę.

– A co do spraw finansowych… to kiedy mogę spodziewać się zwrotu pożyczki? – Uśmiechnęła się wrednie. – Jeżeli nie otrzymam zwrotu do końca miesiąca, sprawą zajmie się mój prawnik – zadarła głowę i opuściła towarzystwo bez pożegnania.

~*~*~

Warszawa, godzina 13…

Nadia siedziała na balkonie z obrażoną miną. Ula nie odpuściła siostrze, uparła się by spotkała się z terapeutką.

– Jej mieszkanie, jej zasady – burknęła sama do siebie.

Nie widziała sensu w spotkaniach z psychologiem, już wiele ich miała i nic dobrego z tego nie wyszło, czasami wręcz odwrotnie. Nie miała zamiaru kolejny raz rozdrapywać bolących ran…. Najchętniej zabarykadowałaby się na tym balkonie lub zaskoczyłaby z niego… bo to przecież pierwsze piętro, więc teoretycznie dałaby radę zsunąć się na parter, a potem już bez problemu na chodnik i pobiegłaby w siną dal. Pamiętała dobrze jak będąc nastolatką wymykała się przez balkon, by spotkać się z Krystianem… Uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie… A teraz? Teraz to nawet nie zdąży uciec przed muchą. Trudno, najwyżej będzie siedzieć i się nie odzywać, jak zawsze, a jeżeli to nie pomoże, to wspomoże się ironią i sarkazmem.

– Mmm… ale piękna pogoda. Nie dziwię się, że wolisz balkon – nieznajoma kobieta przeciągnęła się stając w progu balkonu. – Matylda jestem – wyciągnęła dłoń w stronę dziewczyny, ale ta jedynie prychnęła i odwróciła głowę w bok. – Nie będziesz chyba mieć nic przeciwko, jak będziemy zwracać się do siebie po imieniu – usiadła na sąsiednie krzesło.

Kolejne minuty mijały im w absolutnej ciszy. Blondynka doskonale miała świadomość, że z brunetką nie będzie tak łatwo, ale lata doświadczenia nie pozwoliły jej się poddać.

– Zazdroszczę ci tego balkonu… ja też mam, ale nie taki… Tu jest taka, inna energia – łapczywie nabrała powietrza w płuca. Po chwili spojrzała się na współtowarzyszkę i dodała – Posłuchaj Nadio, nie chcę cię tłamsić, nie chcę abyś wracała do ciężkich chwil i bolesnych ran… chcę cię lepiej poznać, chcę porozmawiać o tobie, o tym jaka jesteś i co lubisz…

– I na cholerę ta gadka? Znam te gadki! Każdego chcesz tak poznać? Z każdą jesteś na „per ty”? – Zirytowała się Nadia.

– A wiesz, że byłam w podobnej sytuacji do ciebie? Opowiem ci kiedyś, przy innej okazji… zdziwisz się i to bardzo – zaśmiała się Matylda na samą myśl. – Wbrew pozorom wiele nas łączy… – westchnęła na widok tęgiej miny brunetki. – Daj sobie pomóc, naprawdę wiem o czym mówię , ja też nie wierzyłam innym ludziom, nie pozwalałam sobie na pozytywne myślenie. Fizycznie nic mi nie dolegało, a czułam, że nie mogę wyjść z tego gówna. Może nieświadomie karałam siebie za swoje błędy, nieodwracalne błędy… czułam się winna, czułam, że nie zasługuję na lepsze życie, że to nie będzie fair dla nich, dla wszystkich … – urwała myśl i kontynuowała zwracając się już bezpośrednio do Nadii. – Nie chodzi mi o to byś od razu wstała z wózka, ale abyś dogoniła tą dziewczynę, która niczego się nie bała, tą co wbrew wszystkiemu i wszystkim goniła za swoimi marzeniami – wyciągnęła rękę i mocno złapała dłoń dziewczyny.

– Jej już nie ma – zaśmiała się rozgoryczona.

– Jest, ale gdzieś tam za szklaną szybą… – uśmiechnęła się Matylda. – Wiesz? Sporo jest o tobie w internecie …

– Daruj sobie – przewróciła oczami Nadia.

– Znana jesteś jako Human Doll … Tak zwana matka założycielka jednego z oficjalnych polskich fanklubów… nie mam pojęcia jak oszukałaś system, w wieku 14 lat ogarnęłaś te wszystkie sprawy formalne – pokręciła głową z aprobatą.

– To nie było żadne odkrycie Ameryki… Kacper z Krystianem są ode mnie starsi i oni te formalności ogarniali, ja z Ulą resztę – wzruszyła ramionami dziewczyna. – A ci Kelly to wcale tacy dobroduszni nie są… większość z nich to wstrętne, nadęte buce, liczący tylko swoje zyski… Miałam z nimi dość bliską styczność, kilka razy mieliśmy spotkania… gadki, szmatki i takie tam, jak to w fanklubach… Wcale nie było tak kolorowo. Byliśmy zawsze z tyłu za niemieckimi, nawet nieoficjalnymi fanklubami…. Najgorzej traktowali nas Maite, Kathy i John… na odczepianie pogadali z nami Angelo z Patką… a resztę ani grzało, ani ziębiło nasze towarzystwo – Nadia podrapała się po skroni z zażenowaniem.

– Paddy’ego też? – Uśmiechnęła się znacząco blondynka.

– A z nim to zupełnie inna historia… lubiłam go wkurzać… nie cierpiał mnie – ożywiła się na chwilę. – Potem podrosłam i byłam już inna, grzeczna i nie grzeczna – spuściła głowę. – Z czasem zaczęłam jeździć na koncerty, tylko i wyłącznie, z jego powodu … przeskakiwało się przez płoty, piło się wino z kartonu, a jakoś jak miałam z 17 lat to się z nim całowałam… ale tylko raz! Potem żałowałam, że nie pozwoliłam mu na więcej… – założyła włosy za ucho, zrobiło jej się głupio przez to paplanie. – Bardzo przeżyłam to, że poszedł do zakonu… ułożyłam sobie jakoś życie, ale jak dowiedziałam się, że on będzie tam występować, po prostu musiałam pojechać.. i wtedy właśnie był ten wypadek i wszystko się skończyło … przez wiele lat myślałam, że to jakaś kara boża – zaśmiała się ironicznie.

– Wiesz, że jesteś szczęściarą… fortuna kołem się toczy, za chwilę znowu będzie lepiej – uśmiechnęła się pocieszająco

– Oczywiście … ale jeśli fortuna kołem się toczy, to tą moją chyba kręci Rafał Brzozowski – prychnęła kpiąco.

– Paddy’ego też wykręcił? – Zapytała zaczepnie.

– Taaa… a potem trafiłam na pole „bankrut” – rzuciła ironicznie. – Poza tym nie powinnam o tym mówić – zreflektowała się dziewczyna.

– Ja nic nie wiem – blondynka uniosła ręce i ze śmiechem pokręciła głową i zmieniła temat. – Poza tym wygrałaś konkurs poetycki, jesteś autorem wielu wierszy, tekstów dla młodzieży o rożnej tematyce… ale mi najbardziej w tym wszystkim podoba się ta seria opowiadań dla dzieci….

– „Opowieści z zagrody czarnej kozy” – Nadia zamyśliła się na moment. – W liceum miałam klasę o profilu społecznym i tam były swego czasu takie jakby praktyki inaczej mówiąc wolontariaty… byłam najpierw w schroniskach dla zwierząt, ale potem zawsze trafiałam na osoby odtrącone przez bliskich: domy samotnej matki; domy dziecka; domy pomocy społecznej … – urwała. – Wiesz ja byłam osobą, która musiała zawsze coś robić… dla mnie fanklub to było za mało i za płytkie do ogółu mojej filozofii życiowej… A dzieciaki zawsze chciały, aby coś im opowiedzieć „swojego”, tak więc zaczęłam pisać by na każde spotkanie mieć już gotową opowieść… a idąc do domu dziecka przechodziłam obok zagrody gdzie były kozy… stąd ten tytuł – roześmiała się wyjaśniając.

– A tobie nie brakuje tego pisania? – Zwróciła się do dziewczyny.

– Nie widzę sensu… tamte teksty są stare, a ja już lata nie pisałam … no i w ogóle kto by to czytał – pokręciła głową z powątpiewaniem.

– Hej obudź się – Matylda pstryknęły palcami przed oczami współtowarzyszki rozmów – Jesteś honorowa? – Spojrzała się na nią z tajemniczym uśmiechem.

– Zawsze – żachnęła pewnie.

– To założymy się o honor… przychodzę do ciebie za trzy dni, a ty masz napisany nowy tekst… obojętnie czy to opowiadanie, wiersz czy inna forma… ma być on o kimś, kto ma plany na przyszłość, ma swoje marzenia i dąży do ich spełnienia … – podrapała się po policzku intensywnie myśląc.

– Ale ja nie chcę nic pisać … poza tym nie mam ochoty na żadną terapię – zapierała się.

– A kto mówi o terapii za trzy dni… a czy psycholog już nie może mieć życia prywatnego? – Rozłożyła ręce. – Dobra, ja zmykam…. a no i zastanów się nad reaktywacją strony – rzuciła szybko blondynka i udała się do wyjścia pozostawiając zszokowaną Nadię.

Głośno wypuściła powietrze. Pomyślała sobie, że Matylda jest totalną wariatkę, ale chyba jako pierwsza zwróciła uwagę na pasje i mocne strony dziewczyny, a nie chciała rozdrabniać tego, o czym chciałaby chociaż na moment zapomnieć…

Nie miała pojęcia co sprawiło, że tak swobodnie podzieliła się z kobietą swoimi wspomnieniami, włącznie z tymi, które były jej słodką tajemnicą… cóż, w razie czego wszystkiego się wyprze. Roześmiała się wystawiając twarz do słońca. W sumie nigdy nie rozważała powrotu do jakiegokolwiek pisania. Kiedyś była to dla niej miła odskocznia od codzienności… Może warto spróbować czy nadal daje to jej pozytywnego kopa i otwiera jej zupełnie inny, lepszy świat.

Rozejrzała się wokół siebie: słońce, niebo, chmury, wiatr, ptak, droga, sznurek i ja … pomyślała śmiejąc się. Wyjęła iphona, kliknęła w notatki, przymknęła na chwilę oczy… zamrugała kilka razy i zaczęła przelewać myśli w słowa:

„Wydam wszystkie pieniądze, żeby nie zgasło słońce

Wytarguję jeszcze wiatr, żeby mnie unosił

Skoro czas nieugięty, będę ścinać zakręty

Żeby spełnił się mój plan, zrobię co się da

Tam niebo, tu Ziemia

Ciągle daleko mi

Miało być bliżej, a końca nie widzę, czas się pogodzić z tym

Tam niebo, tu Ziemia

Nowych połączeń brak

Miało być szybciej, a wyszło jak zwykle, diabeł się będzie śmiał

Chociaż sprawa jest prosta, pewien niesmak pozostał

Schodzę z warty, wrzucam luz

Miękną mi bicepsy już

Sporo humoru miał, ten kto wolność nam dał

Gdy na planszy porozstawiał nas, to w głos się śmiał

[…]

Halo, tu Ziemia, kto nade mną ma moc?

Halo, tu Ziemia, chyba bawi go to

Halo, tu Ziemia, znowu odzewu brak

[…]”

Mijały kolejne godziny, a ona nadal była w ciągu niczym alkoholik zatracający się w swoim uzależnieniu… Uwielbiała ten stan, kiedy zupełnie wszystko inne przestawało mieć znaczenie, liczył się tylko ten trans, potok myśli i wyobraźnia. Już dawno nie czuła tego podekscytowania, tej niecierpliwości by wreszcie wszystko było gotowe, przelane na papier… ok w nowych technologiach słowa też zawierały się w dugaśnych notatkach, plikach, folderach…

Robiło się chłodniej więc przeniosła się do pokoju, przesiadła się na łóżko, poprawiła pod plecami poduszkę i mimo woli zaczęła pisać kolejny tekst zmieniając się zupełnie innego człowieka:

„Teraz wiem, że na wszystko mnie stać

Chciałbym wreszcie coś zrobić dla siebie

Jak po linie przejdę nad ziemią

Grunt by pokonać strach

Więc będę prosto jak po sznurku szedł

Mimo że niebezpiecznie na niebie

I nie zostanie po mnie nawet mały ślad

Wielki błękit a na nim ja

Halo Ziemia, tak mówią mi

Wracaj kolego

Halo Ziemia, tak mówią mi

Nie wiem dlaczego

Zamykam oczy, bo jak dziecko ukryć się chcę

Nie otworzę, nawet gdy usłyszę:

Hej obudź się!

W chowanego to nie będzie gra

Jestem sterem, żeglarzem, okrętem

Zapanuję nad całym zamętem

Tak daleko od dna

Okrążę Ziemię jak niebieski ptak

Będę miał oceany dla siebie

I nie zostanie po mnie nawet mały ślad

Wielki błękit a na nim ja

[…]”

~*~*~

Monachium, 24 czerwca, późny wieczór…

„Every­where I’m looking now

I’m sur­ro­un­ded by your embrace

Baby, I can see your halo

You know you’re my saving grace

You’re eve­ry­thing I need and more

It’s writ­ten all over your face

Baby, I can feel your halo

Pray it won’t fade away

[…]”

Patricia siedziała na szpitalnym krześle. Wsłuchując się w piosenkę spojrzała się na poturbowanego brata. Obrzęki znikały, podobnie jak sińce i zadrapania… Bolał ją widok brata. To on z pozoru był szczęściarzem, a zawsze miał najbardziej pod górkę. Rzadko narzekał, przeważnie wszystko dusił w sobie… Pomimo rodzinnych nieporozumień wiedziała, że miłość przezwycięży wszystko, a przecież jest jej bratem, jego szczęście jest jej szczęściem… No właśnie, po raz kolejny runęło mu życie. Znowu został zupełnie sam… bez żony, bez perspektyw zawodowych…

Dla niej nie miało to znaczenia, liczyło się jedynie by przeżył i wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku, z resztą poradzą sobie wspólnie.

– Obudź się braciszku – wyszeptała całując bruneta dłoń.

– Jedź do domu się przespać… ja posiedzę przy nim – Jimmy pogładził siostrę po ramieniu. – Jest i tak lepiej, dzisiaj odłączyli go od respiratora, oddycha samodzielnie… jest dobrze – pocieszał kobietę.

Martwię się Jimmy, co dalej z nim będzie… Joelle go zostawiła, kariera runęła – westchnęła.

– Możecie gadać ciszej, łeb mi pęka – Paddy wychrypiał.

– Jezu… żyjesz – Patricia poderwała się z miejsca i zaczęła całować brata po czole.

– Weź nie przesadzaj – skrzywił się Paddy.

– Zawołam lekarza – miotała się wkoło.

– Czekaj… Po co? – Zdziwił się. – Ja zaraz wychodzę… o Jezusie, jak mnie wszystko boli – zakaszlał mocno i boleśnie.

– Nie wstawaj … miałeś wypadek – wyjaśniła blondynka.

– Wypadek? Nic nie pamiętam… Którego dzisiaj mamy? – Zaczął się zastanawiać.

– 24 czerwiec – westchnęła.

– O kurde, przecież ja koncert miałem … kurwa – zaczął się szamotać w łóżku. – Muszę dokończyć moją solową trasę bo za chwilę ruszamy razem, a wrzesień niedługo i premiera naszej płyty – pośpiesznie rzucał kolejne słowa.

– Jaka kurwa trasa i jaka nasza premiera? Jacy my? – Jimmy rozłożył bezradnie ręce.

– Boże naćpaliście się czy co? Kończę trasę z płyty „in exile” no i zaczynamy trasę Kelly Family bo zaraz wychodzi nasza płyta – Paddy popatrzył z pożałowaniem na brata. – A co wy kuźwa tacy brzydcy? Struliście się czymś? Wyglądacie co najmniej na 10 lat więcej – zaczął się śmiać.

– Czy ty kurwa coś z tego rozumiesz? – Jimmy szepnął przerażony do Patricii.

– Boże ja zębów nie mam… – sprawdzał sobie palcami stan uzębienia. – Wstawią mi chyba zanim zaczniemy trasę? – Zapytał rozbawiony.

– Jasne – Jimmy przytaknął skołowany.

– Macie gdzieś mój telefon? Muszę zadzwonić – Paddy rozglądał się dookoła.

– Zaraz zadzwonię do Joelle – mruknął Jimmy.

– Do jakiej Joelle? – Prychnął brunet. – Do Nadii…

– Paddy, chodzi nam, że zadzwonimy do twojej żony – wyjaśniła spokojnie Patricia.

– Żony? – Zaśmiał się. – Nadia jeszcze nie jest moją żoną … jeszcze – uśmiechnął się tajemniczo.

– Nam chodzi o obecną… o Joelle – Jimmy przytknął palce do powiek by powstrzymać emocje.

– Czy wam odbiło totalnie? Jaka Joelle, nie znam jej – zirytował się.

– Paddy, a który rok kalendarzowy mamy? – Patricia zapytała się łagodnie.

– No jakto który? Debilem nie jestem! Przecież 2004 – żachnął się pewnie mężczyzna.

– O kurwa … to będzie wesoło… niech się jeszcze dowie o tym Joelle – mruknął zaintrygowany Jimmy.

– To ja jednak pójdę po tego lekarza – powiedziała przerażona Patricia.

4 myśli w temacie “8. HALO TU ZIEMIA

  1. O mamo 😲😲😲😲 Paddy ma zanik pamięci obudził się w 2004 roku i co teraz znowu wstąpi do zakonu no nie mogę 😴 jacy wy brzydcy jesteście 😂😂😂 padłam i biedny pięknych zębów nie ma teraz co implanty 😁 no jestem ciekawa co z tego wyniknie bo jest mega zabawnie 😂 jaka Joell nie znam 😂😂😂 ale jaja 😊

    Polubione przez 1 osoba

  2. Gemeinsam Fatale on wspominał Nadie ? Czy to ta Nadia czy ich coś kiedyś łączyło? Ona mówiła o pocałunku z Paddym a więc to nie była jej wybujała wyobraźnia ona naprawdę kiedyś się z nim całował 😲 już wiem co zrobisz połączysz tych dwoje z przeszłości on ją wtedy kochał i teraz znów się w niej zakocha ale super to jak powrót do przeszłości 😍😍😍

    Polubione przez 1 osoba

    1. No w sumie tego fabuła nie przewidywała, jak widać GN zaczyna żyć swoim życiem… Sama jestem zaskoczona tym wątkiem z przeszłości … Paddy odzyska pamięć, ale i trochę go podręczą wspomnienia… Zacznie analizować itd itp… Muszę kogoś zaangażować (chyba Krystiana albo może Kathy) bo jednak on poszedł do zakonu więc coś nie wyszło, poza tym no cholera on jej nie szukał, a może i szukał? On sam to pewnie z czasem nam wyjaśni… ooo Bogdan się przyda! Tak to on!
      A czy ich połączę hmmm to właśnie nie jest takie oczywiste bo to będzie wątek otwarty, jeszcze sporo rzeczy się wydarzy 😉
      Buziaki :*

      Polubienie

Dodaj komentarz