14. I’LL SEND YOU A LETTER

Witajcie 🙂 

Długo czekaliście na ten rozdział. Ech, u mnie chyba też układa się dziwnie to życie, jak u naszego Paddy’ego 😉

Mam nadzieję, że rozdział w jakimś stopniu zrekompensuje moją nieobecność.

Zdradzę Wam w tajemnicy, że nie mogę doczekać się dalszych losów naszych bohaterów! 🙂

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

N.

~*~*~*~*~

gn_14 — kopia

Znalazła się w znanym już jej powojennym szpitalu. Ponownie szła długim korytarzem zastanawiając się co tak naprawdę tutaj robi. Pamiętała wszystko ze szczegółami z poprzedniej wizyty w tym miejscu. Bez chwili wahania pokierowała się do brązowych drzwi, tak jak ostatnio. Chwyciła za mosiężną klamkę… Odetchnęła z ulgą, były otwarte. Miała cichą nadzieję, że tym razem zdąży, że wszystko skończy się dobrze. Popchnęła ciężkie drewno i wybiegła na zewnątrz. Aczkolwiek otoczenie było zupełnie inne. Rozejrzała się niepewnie. Ostrożnie zeszła po starych, kamiennych schodach.

– Fuj! – Skrzywiła się, gdy poczuła pod stopami zimne błoto, które ochoczo pokryło jej skórę. – Zacznę spać chyba w butach. – Warknęła sama do siebie i z obrzydzeniem dała kilka kroków do przodu i ponownie rozejrzała się dookoła.

Szybko zdała sobie sprawę, że jest to kaplica cmentarna. Ta sama ściana… więc i Paddy jest w pobliżu. Musi mu pomóc! Tylko, którą stroną iść? Zaczęła się zastanawiać, gdy nagle w tej samej chwili usłyszała potężny huk.

– Paddy! – Wrzasnęła przerażona i pobiegła w stronę, z której przed momentem słychać było okropny łomot.

Sunęła ślepo przed siebie, byle jak najprędzej odnaleźć mężczyznę. Przystanęła na moment chcąc złapać oddech. Była przerażona. Stała wśród starych, w większości zapomnianych przez bliskich nagrobkach. Czarne niczym smoła niebo przyprawiało ją o dreszcze. W danym momencie czuła się strasznie samotna, zapomniana przez wszystkich włącznie ze Stwórcą na czele. Miała ochotę zrezygnować, poddać się i wrócić skąd przyszła, gdy nagle usłyszała z oddali tak bardzo znajomy głos

They left me stranded in the dark

And tore the thread back to your heart

– Czy ty musisz za każdym razem coś śpiewać? Nie możesz po prostu zwyczajnie porozmawiać? Ale śpiewasz, przynajmniej wiem, że żyjesz… – Mrucząc pod nosem przekroczyła betonową bramę.

Krok za krokiem bez namysłu kierowała się w stronę nieużytków rolnych. Z daleka po jej prawej stronie stała opustoszała, stara wiejska chata. Zaś po lewej stronie leżały połamane drzewa, pozostałości spróchniałych gałęzi.

Are you lonely where you are?

Tak, czuła się… sama, ale czy w danym momencie samotna? Raczej nie, bo on był w pobliżu. Uśmiechnęła się na samą myśl. Zrobiła jeszcze kilka kroków w przód, gdy nagle mrok spowiły intensywne pomańczowo – czerwono – żółte barwy… Wbiła przerażony wzrok w ognistą kurtynę, gdzie ogniki z wielką aprobatą zapraszały kolejne do zatańczenia z nimi walca. Gęsty dym szczypał w oczy i gardło. Nagle po drugiej stronie żarzącej barykady dostrzegła ciemny zarys tak dobrze jej znanej męskiej sylwetki….

The world is tryin’ to change us

From lovers into strangers

Don’t let them pull us out of touch

I would run through the fire

And crawl under the wire

If you’re thinking that your hope is lost

Śpiewał kolejne wersy piosenki, a ona powolnym krokiem zmierzała do gorącej zapory. Stanęła blisko niej i bez namysłu wyciągnęła dłoń ku mężczyźnie. Zbliżył się i chwycił jej dłoń. Zadrżała… Mocne palce okalały jej smukłą rękę. Tęskniła za jego dotykiem. Boże jak bardzo za nim tęskniła! Pragnęła by chociaż ostatni raz wziął ją w ramiona i utulił jej strach. Potem mogłaby zginąć w tym ogniu niczym głupia ćma…

Ich spojrzenia złapały ten sam nurt. Miała wrażenie, że za moment skona wpatrując się w jego intensywnie granatowe otoczki źrenic. Światło iskier odważnie podkreślało zarys jego twarzy. Emocje sięgały zenitu, targały nią skrajne uczucia: od euforii po rozpacz. Chciała jeszcze ten jeden, jedyny, raz poczuć smak jego ust, ale coś sprawiało, że nie mogła się poruszyć. Miała tyle do powiedzenia Paddy’emu, lecz ani jedno słowo nie przeszło jej przez gardło. Wyczytała z jego spojrzenia tę samą niemoc, jakby ktoś zabrał im władzę nad swoim ciałem. Stali patrząc sobie głęboko w oczy, z których można było odczytać niejedną barwną historię. Ich skóra od nadgarstków po czubki palców robiła się coraz bardziej czerwona od gorącego ognia. Czy to było możliwe, że nie czuli bólu? Jednak nie mieli zamiaru zastanawiać się teraz nad tym. Nadia próbowała zapamiętać każdy moment, każde zarysowanie jego twarzy. Wyczytała z oczu bruneta, że na coś czeka. Ale na co? Gorączkowo zastanawiała się podczas gdy języki ognia zatoczyły krąg tworząc wokół nich obręcz. Nagle zdała sobie sprawę, że przecież jeszcze przed chwilą Paddy śpiewał piosenkę. Może w tym jest klucz. Odnalazła w pamięci tekst

– Don’t shut me out

Don’t cut me off

Even if it’s one in a million… – zaczęła cicho, niepewnie. Poczuła na skórze zimną kroplę, potem drugą, kilka, kilkanaście…. Strugi deszczu zaczęły otulać ich ciała. Ogień przygasał… Wszystko było tak bardzo nierealne, działo się szybko, za szybko. Ściana ognia runęła. Paddy zrobił krok w przód.

Nie czekała, wtuliła się w niego. Obejmował ją, przymknęła oczy i przysłuchiwała się spokojnemu biciu serca mężczyzny. Ten rytm był taki uspakajający.

– I’m still believing

Every battle can be won – dokończył brunet. Wiedziała, że się uśmiechnął. Teraz mogła uwierzyć we wszystko.

Poczuła gwałtowne szarpnięcie ręki i otworzyła oczy.

– Zostaw mnie do cholery! – Zacharczała wściekle.

– Czyś ty zgłupiała? Masz poparzenie od płomienia. – Współlokator z troską oglądał dłoń dziewczyny. – Zrzuciłaś palącą się świeczkę na podłogę. Wiesz co mogłoby się stać?

– Zapomniałam ją zgasić. Przepraszam. – Bąknęła pod nosem. – Nie chciałam nikogo narażać na niebezpieczeństwo…

– Nadia, nie przeżyłbym tego, gdybyś… – Krystian urwał.

– Umarła – dokończyła za niego. – Może to wszystko byłoby prostsze. – prychnęła.

– Nawet tak nie mów… nigdy tak nie mów! – wycedził przez zęby.

– Ale nasz bohater Krystek był w gotowości i nic złego się nie stało – Ula weszła z koszykiem opatrunków i maścią na oparzenia. Blondyn przysiadł na łóżko i chwycił delikatnie dłoń brunetki chcąc ją opatrzyć.

– Puść! Nie chcę żebyś mnie dotykał… Nie ty. – Zapadła niezręczna cisza i wówczas Nadia zrozumiała jak dobitnie wybrzmiały jej słowa.

– Jasne… – Zagryzł wargę, podniósł się i bez słowa skierował się ku wyjściu.

– Przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć. – Chciała się wytłumaczyć, lecz w odpowiedzi usłyszała tylko trzaśnięcie drzwi.

– Odpuść mu trochę. – Powiedziała Ula wyraźnie niezadowolona całą sytuacją i nie czekając na odpowiedz siostry kontynuowała. – Chciał pomóc… gdyby nie on, naprawdę mogłoby się coś stać.

– Nie uważasz, że to jest dziwne … Owszem strąciłam świeczkę, ale nie usłyszałby tego będąc w swoim pokoju. – Zauważyła Nadia.

– Może był w kuchni… – Ula wzruszyła ramionami kończąc wiązać bandaż na dłoni siostry. Spojrzała się na dziewczynę ściszając głos – Chyba nie sądzisz, że tu przesiaduje! To byłoby co najmniej… dziwne.

– Chciałabym się mylić. – Skrzywiła się.

– Ja nie wiem. Obudził mnie panikujący Krystian. Resztę już wiesz… Może przejmuje się, że masz te koszmary. Rozmawiałaś o tym z Matyldą?

– Nie, nie rozmawiałam … to znaczy… to nie był koszmar. – Nadia próbowała zebrać myśli.

– Ale znowu z Paddym. – Westchnęła Ula. – To chociaż opowiedz mi o tym.

– Serio? Chcesz słuchać takich dyrdymałów w środku nocy… – Popukała się palcem po czole. Ale widząc zaciekawienie siostry, przymknęła powieki i zaczeka opowiadać.

– Nawet nie wiem co powiedzieć – Ula czuła się lekko skołowana całą tą opowieścią. – Tak czy inaczej tęsknisz za nim. Wasza relacja nie jest do końca zakończona.

– Wow, jestem pod wrażeniem interpretacji. – Młodsza siostra prychnęła przewracając oczami.

– Odezwij się do niego. Napisz mu chociaż, że go wspierasz i wierzysz, że wszystko się ułoży. – Zaproponowała dziewczynie.

– To bez sensu. A nawet gdyby… to i tak nie mam z nim kontaktu więc co, gołębia mam wysłać? – Odpowiedziała na odczepnego towarzyszce.

– Ale Jimmy … – Zaczęła Ula, ale zaraz urwała widząc nietęgą minę siostry. – Ok, rób jak uważasz… – Skapitulowała.

~*~*~

Tymczasem również Warszawa …

Paddy przesiedział cały dzień w hotelowym pokoju gapiąc się w ekran laptopa. Miał pisać nowe teksty, Edek poinformował go o nowym zleceniu dla jednej z polskich gwiazd. Tematyka banalna: miłość, tęsknota, zranione serce… Ale on w danym momencie był całkowicie wypruty z jakichkolwiek emocji. A może jednak, to tęsknota a zarazem bezradność, która przepełniała jego serce. Minęło kilka dni, a jego głowę zaprzątała wyłącznie jedna osoba: Nadia. Nie potrafił przestać o niej myśleć. Tym bardziej teraz. Od czasu wypadku męczyły go koszmary. Dziwne wizje zaprzątały jego sny, w których była ona….

Otworzył oczy i usiadł na skraju łóżka. Zapalił lampkę nocną i mimowolnie potarł prawy nadgarstek. Spojrzał na zegar, który wskazywał godzinę 2:00. Od felernego zdarzenia każdej nocy budził się o tej właśnie godzinie. Już nawet nie próbował interpretować znaczenia tych snów. Prychnął z zażenowaniem, gdy przypomniał sobie piosenkę, którą śpiewał we śnie „Out Of Touch”. To zupełny nonsens. Pisał ten tekst i dokładnie wiedział o czym opowiada. To nic nie miało wspólnego z tym co wydarzyło się w tym śnie.

– Doprowadzisz mnie do obłędu… – wymamrotał pod nosem siadając wygodnie na łóżku.

Skrzyżował nogi i położył na kolana laptopa. Jeżeli internet ma gdzieś swój początek jak i koniec, to właśnie Paddy przekopał ten cały obszar szukając informacji o Nadii. Po raz setny przeglądał jej stronę internetową. Przynajmniej tu były świeże informacje. Pozostałe źródła to tylko krótkie fragmenty nic istotnego.

Wertując grupę na Facebooku natrafił na link z YouTube. Stare nagranie z festiwalu w Sopocie… Good Neighbour.

Był to efekt ostatniego wywiadu Nadii. Tak też zaczęła się gorąca dyskusja. Sporo osób wspominało stare, dobre czasy, gdy się jeździło na ich koncerty. Pisali o ulubionych piosenkach jak i swoich ulubieńcach… Nic szczególnego. Paddy ziewnął, zaczął powoli żałować, że jednak nie poszedł dalej spać. Komentarzy było z tuzin tuzinów. Te negatywne nie robiły na nim wrażenia, zdążył przywyknąć.

Zmarszczył czoło i wytężył wzrok. Nadia wraz ze zgrają bliżej niezidentyfikowanych osobników bez ogródek pisali o… Paddym. Serce mu mocniej zabiło i zaczął dokładniej tłumaczyć każdy komentarz.

Dan Ka:

„A wiecie co? Kiedyś ich w ogóle nie lubiłam. A Paddy z tymi czerwonymi policzkami przypominał mi te wszystkie ruskie i czeskie dobranocki z PRLu 😂

Jędrek Gąsowicz:

„Co Ty, on to Hałabała z Domowego Przedszkola 😂

Dan Ka, pamiętasz? Domowe Przedszkole wszystkie dzieci kocha… Ty zawsze darłaś ryja 😂

Paddy mimowolnie pogładził się po policzku. Serio, aż tak z nim źle?

 

Dan Ka:

„Mama nie dała mnie do przedszkola, pozostało mi bawić się z telewizorem 😂

Jędrek Gąsowicz:

„To teraz wstań i spójrz w lustro… oto skutki braku edukacji przedszkolnej 😜😂

Nadia Lenard:

„Gąska, oj proszę… jaki Hałabała 😂 Pasowały mu te rumieńce 😉

Dan Ka:

„Nadia, taaaa… i te palczaste skarpety i sandały 😂

Jędrek Gąsowicz:

Dan Ka, te sandacze były pancerne… one przeżyły w całości klimat Baby Jagi 😂

Nadia Lenard:

„Czego?”

Dan Ka:

„Nadia, czytaj Babcia Janina dla znajomych Marysia 😂😂😂

Nadia Lenard

„Nie bardzo wiem o co chodzi… i chyba wolę nie wiedzieć 😂

Dan Ka:

„Stwierdzę dyplomatycznie. Zakon to niekorzystny dla niego okres. W tej sukience nie było mu do twarz. Wyglądał jak wiedźma, tylko miotłę mu wręczyć…. taka Baba Jaga (stąd babcia Janina) 😂

Nadia Lenard:

„Dan Ka, nie wiem co bierzesz, ale przedawkowałaś 😂

Wracając do tematu, Paddy ma teraz całkowicie inny styl.”

Dan Ka:

Oj tak, ma! Te opięte spodnie. Z przodu popatrzeć można i z tyłu także 😈

Jędrek Gąsowicz:

„A jak się rzuci to i pomacać można 😜

Dan Ka:

Jędruś, próbowałeś?”

Jędrek Gąsowicz:

„Nie było mi to jeszcze dane 😜

Krystian Kossowski:

„Każdy kretyn jak nie ma czym zaimponować to wciąga odciśnięte rurki, najlepiej dwa rozmiary mniejsze. Pedał!”

Paddy zacisnął zęby widząc pod komentarzem Krystiana link do pocałunku z Peterem. Zsunął kursorem na dalsze komentarze.

Nadia Lenard:

„Krystek, rozumiem, że opowiadasz z własnego doświadczenia 😜

Krystian Kossowski:

„Nadia, a co? Wpadnę do Ciebie to sprawdzisz osobiście 😉

Dan Ka:

„Może po prostu nosi jakieś dopasowane gacie, które kształtują pośladki, albo leginsy z push up?”

Jędrek Gąsowicz:

„Krystian, co do gejowatości Padzika, to ni w ząb niestety nic w nim z tego nie ma. A ja akurat najlepiej rozpoznam geja.

Dan Ka, może i te gacie… ale nic poza tym. Facet ma pośladki jędrne, tylko pozazdrościć 😉

A co do leginsów. Widziałem ostatnio w Lidlu. Mówię Ci, są super!”

Krystian Kossowski:

„Taki ideał, że mu sadło bokami ucieka.”

Dan Ka:

„Krystian, oj tam! Taki kuciu, kuciu Pimpuś sadełko 😉

Nadia Lenard:

„Dan Ka, to postaw Padda obok jego najmłodszego brata. Dopiero zobaczysz prawdziwego Pimpusia.”

Paddy mimowolnie parsknął śmiechem.

Dan Ka:

„Nadia, ale ja nic przecież nie piszę… dla mnie jest ok. Ale gdybym go dorwała to wypracowałby sześciopak 😈

Jędrek Gąsowicz:

„Dan Ka, Ty taka niezaspokojona, że miałby przez Ciebie niedowład przyrodzenia 😂 już dwóch mężów wykończyłaś😜

Dan Ka:

„Jędrek, dlatego jestem po dwóch rozwodach 😜

Nadia Lenard:

„No widać, że wy wszyscy to Top of the top model 😜

Jędrek Gąsowicz:

„Nadia, ale tak Padzik w Top Model w bokserkach … fiu fiu”

Dan Ka:

„Gąska, w tych Twoich skórzanych 😂😂😂

Jędrek Gąsowicz:

„Dan Ka, ja to kupuję! 😂

Nadia Lenard:

„Upominam towarzystwo. Chcąc dalej komentować zapraszam do pisania na temat dotyczący powyższego posta”

Dan Ka:

„Nadia, oj dobra.

Chodzi mi o to, że dzisiejszy Paddy to całkowicie inny klimat niż dzisiejsze KF. Dwa różne światy.”

Nadia Lenard:

„Dan Ka, masz rację, nie tylko wizualnie, ale i chyba cała filozofia życia jest inna. O Kelly nie będę pisać źle, z przyczyn osobistych.”

Dan Ka:

„Nadia, ale nie sądzisz, że z niego taki narcyz?”

Nadia Lenard:

„Dan Ka, on jest raczej kimś z pogranicza Piotrusia Pana a Małego Księcia 😉

Dan Ka

„Biedny ten nasz Księciunio, tamten chociaż miał Różę i liska.”

Krystian Kossowski:

„Dan Ka, a waszemu to róża zwiędła, a lisek zdechł z rozpaczy, bo nie mógł na niego dłużej patrzeć 😜

Jędrek Gąsowicz:

„Krystian, z jego liskiem jest z pewnością wszystko w porządku. Póki co grzecznie siedzi na swoim miejscu 😂

Nadia Lenard:

„Oj Gąska 😂😂😂

Krystian Kossowski:

„Jędrek, śmiem w to wątpić. Ale nic straconego. Podobno od soboty jest wyprzedaż Lidlaków 😜

Dan Ka:

„Mogłabym być jego liskiem i dam się oswoić 😈

Jędrek Gąsowicz:

„Dan Ka, chyba łasicą 😂😂😂

Uwiesiłabyś się mu na karku i byłby Padzik z łasicą 😂

Krystian Kossowski:

„Nie wiem co Wy w nim widzicie… Taki laluś, który się wyrwał z zapiździałej wiochy. Pewnie jeździ z kuferkiem kosmetyków. A i nie jedna małolata nie ma wiedzy takiej jak on o lokach czy innych pierdołach.”

Nadia Lenard:

„Krystian, człowiek po prostu dba o sobie. A co do kuferka, to jego brat jeździ na koncerty z prostownicą 😜

Jędrek Gąsowicz:

„Nadia, ten co wyprał włosy w Wizirze? 😂”

Dan Ka:

„Bielsze nie będą 😂 A tak w ogóle ten to ma płaską dupę. On chyba nie tylko włosy traktuje prostownicą 😜

Jędrek Gąsowicz:

„Dan Ka, mówisz prostownica w dupie? Siostra, ty pobudzasz moją chorą wyobraźnię 😜

Dan Ka:

„Jędrek, ty świnio!”

Krystian Kossowski:

„Nadia, on i tak zostanie gburem i śmierdzielem i o tym dobrze wiesz.”

Paddy nie wytrzymał. W pośpiechu założył konto. Przez krótki czas zastanawiał się jakie dane ma wpisać w profilu „Paddy” – nikt nie uwierzy, chociaż może coś w tym byłoby na plus; „Michael Patrick Kelly”- oczywiście, że nie; „Patrick Patrick” – żenujące. Wypuścił głośno powietrze i bez namysłu po prostu wpisał „Good Neighbour”

– Niech się dzieje… – wymamrotał pod nosem pisząc w tłumaczu odpowiedź.

Good Neighbour:

„Krystian, spójrz w lustro. Musisz być bardzo zakompleksionym człowiekiem, skoro piszesz z taką zawiścią.”

Krystian Kossowski:

„Stul pysk, jak ciebie coś nie dotyczy. Tyś taki otwarty a chowasz się za fałszywym kontem. Pewnie kolejna psychofanka.”

Good Neighbour:

„Idioto, ty najlepiej wiesz, jak się chować za plecami innych, jak siać intrygi i brąz nieswoje. Nie jestem taki jak ty.”

Krystian Kossowski:

„Ciekawe jaki byłbyś mądry w realu, cwaniaczku.”

Good Neighbour:

„Nie martw się nadejdzie w końcu ten dzień, w którym się spotkamy twarzą w twarz.”

Krystian Kossowski:

„No wprost nie mogę się tego doczekać.”

Nadia Lenard:

„Panowie wystarczy. To wszystko zabrnęło za daleko więc kończę dyskusję i blokuję komentarze.

Good Neighbour, kimkolwiek jesteś to i tak obowiązują Ciebie takie same zasady jak pozostałych członków grupy. Jest to moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie, jak to się powtórzy- wylatujesz stąd. Pozdrawiam.”

– Banda psychopatów! – Paddy z impetem trzasnął klapą laptopa.

Wściekł się na całą sytuację. Nie obchodziły go opinie obcych osób, lecz w tej dyskusji uczestniczyła Nadia. Może nie napisała bezpośrednio nic złego na jego temat, ale i nic też dobrego. Rzucała same bezbarwne ogólniki. Nie napisała ani jednego wspomnienia. Wydawała się oschła, znudzona tematem. Jeszcze ta cholerna reprymenda! Jak mogła go tak potraktować, podczas gdy pozostali grubo przesadzili w wypowiedziach dotyczących jego osoby. Może ona też ma takie zdanie o nim? Po tym wszystkim co razem przeżyli nie było stać jej chociażby na jedną ciepłą wypowiedź na jego temat. Czy to aż tak wiele? Podesłał się z łóżka i podszedł do sporych rozmiarów hotelowego lustra. Wcześniej nie zwracał na nie uwagi. Stanął niepewnie naprzeciw zwierciadła i niepewnie spojrzał się w swoje odbicie. Nerwowo przeczesał palcami włosy. Nie widział nic do śmiechu w kolorze swoich policzków, były po prostu zwyczajne. Wyprężył się i przyglądał się swojej sylwetce. Fakt, mógłby zacząć znowu biegać, nerwowo wygładził koszulkę na brzuchu. Zerknął na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał 4:20…. Podrapał się po karku i w pośpiechu podszedł do walizki. Wywlókł z niej dres i buty do biegania…

– Ja im dam kurwa Pimpusia. – Uśmiechnął się zadziornie. Jeszcze raz przejrzał się w lustrze. – Ale dupę rzeczywiście masz fajną. – Stwierdził z uznaniem do swego lustrzanego kolegi.

Zabrał ciuchy i poszedł do łazienki…

Dwie godziny później usiadł na pobliskiej ławce w parku. Oddychał ciężko. Biegał dopiero 30 minut a już pufał jak stary parowóz. Ostatnie miesiące dały mu w kość, nie miał w głowie o tym by utrzymać kondycję podobną jak w trakcie trasy koncertowej. Odkręcił zakrętkę i łapczywie napił się wody z butelki.

Chwycił telefon i ponownie się zasępił. Mogło przecież być zupełnie inaczej niż jest. Jego życie układało się dziwnie. Chciałaby móc już nie starać się i być tam, gdzie ona. Przymknął oczy, jak bardzo chciałby cofnąć czas. Wiedział, że popełnił wtedy błąd. Mógł walczyć, mógł zaprotestować, mógł posłuchać brata. Złapał się za głowę, próbując poukładać fragmenty wspomnień w jedną całość. Pamiętał jak Jimmy pisał, że Nadia wychodzi za mąż… To był moment, w którym poddał się, gdzie powiedział pas. Owszem był w zakonie, ale pisał do niej listy, dziesiątki listów. Nie dostał żadnej odpowiedzi, ale i ani jeden list nie wrócił do niego. Pamiętał, że w ostatnim liście prosił ją o spotkanie…. bez odbioru.

Zastanawiał się przez tyle lat co u niej; co robi? Jak układa się jej życie prywatne? Miała tyle planów, całą listę marzeń do spełnienia. Miał nadzieję, że chociaż część z nich spełniła. Uśmiechnął się smutno, gdy wspomniał sobie jak zobaczył ją w telewizji i pobiegł pod znany mu adres. Okazało się, że państwo Lenard już od dawna tam nie mieszkają. Cała nadzieja prysła. Nie wiedział, gdzie jej szukać… Chciał wiedzieć, czy jest szczęśliwa… Musiał to od niej usłyszeć nawet gdyby odpowiedzią było, że jest żoną tego palanta i mają gromadkę dzieci.

Kliknął na profil Nadii, a następnie ikonkę prywatnej wiadomości. Niezgrabnie łączył słowa i dodawał do tłumacza. Był wdzięczny, że Potter podpowiedział mu o lepszym chociaż płatnym tłumaczu. Od kilku godzin zdawał egzamin więc i teraz nie powinien go zawieść.

Serce miał w gardle, dłonie roztrzęsione, a mokre od potu palce ślizgały się niezgrabnie po wyświetlaczu telefonu.

Do: Nadia Lenard:

„Cześć Nadia, tu Paddy. Tak ten Paddy”

Zaczął pisać, ale po chwili skasował całość. To było bezsensu. Co ona sobie o nim pomyśli? Pewnie, że jest nieudacznikiem, który nie potrafi osobiście przyjść porozmawiać… Dobra, ale przecież nie musi się dowiedzieć, że to on. To byłaby zwyczajna rozmowa dwóch osób. Mógłby być takim chłopakiem z sąsiedztwa. Zabrał głęboki wdech i z szybko klikał kolejne litery w wiadomości.

Do: Nadia Lenard:

„Witaj Nadia!

Jestem Patrick i pochodzę z Dublinu. Od niedawna mieszkam w Polsce. Widziałem Twój wywiad w telewizji i stwierdzam, że musisz być ciekawą osobą. Czytałem o Tobie i o Twojej twórczości. Jakiś czas temu również moje życie było związane z muzyką. Wydaję się, że mamy wiele wspólnego np. pasja do muzyki.

Byłoby miło gdybyś czasami coś napisała.

Pozdrawiam.

Patrick.

ps. Przepraszam za nieporozumienie na grupie.”

Bez wahania nacisnął przycisk „wyślij”.

– Oj Paddy, jakim jesteś debilem … ale niech się dzieje co chce. – Wymamrotał pod nosem chowając telefon do kieszeni.

~*~*~

Początek października, Warszawa…

– Nadia, mama dzwoniła. Chciałaby się z nami spotkać. – Ula weszła do kuchni i usiadła przy stole obok siostry.

– To idź się spotkać… – Wzruszyła ramionami.

– To nasza mama. Nie karz jej za błędy ojca! – Zrugała dziewczynę nalewając sobie do kubka z dzbanka kawę.

– Po co mam się z nią spotkać, skoro i tak wszystko skończy się awanturą. Setny raz usłyszę jaka to ja jestem egoistką, że nie tylko dla mnie ta długoletnia sytuacja jest trudna. – Prychnęła młodsza siostra. – Będzie mi opowiadać ileż ja to straciłam przez wypadek… że powinnam wyjść za mąż za Krystiana. Lepszy wróbel w garści niż skowronek na dachu… – Zaczęła recytować dobrze znaną śpiewkę matki.

– Mama chcę dla ciebie jak najlepiej. Martwi się. – Ula pocieszająco pogładziła siostrę po ranieniu.

– Niepotrzebnie… przecież daję sobie radę. Jeszcze trochę pomęcz się ze mną. Radek zaproponował mi aby wspólnie zamieszkać. Dla mnie to trochę za prędko, ale jak wszystko dobrze się ułoży, to za rok kupujemy dom. – Nadia zasępiła się po ostatnim zdaniu.

– Wow… czyli jesteście razem! – Ula była pod wrażeniem tego, co usłyszała przed momentem.

– Nie, nie jesteśmy w żadnym poważnym związku. Póki co wszystko jest na zasadzie życia z dnia na dzień. Zero deklaracji, planów. – Zaczęła wyjaśniać siostrze.

– Sypiacie ze sobą. On proponuje kupno wspólnego domu. To dla faceta jedna z ważniejszych deklaracji! – Pisnęła podekscytowana Ulka.

– Rok to bardzo długo. Nie chcę snuć planów na przyszłość. Już raz to zrobiłam i mam za swoje. – Brunetka schowała twarz za obszerny kubek wypełniony czarną kawą.

– To, że rozstałaś się z Krystianem nie oznacza od razu, że każdy związek będzie niewypałem. – Ula pogładziła dłoń dziewczyny.

– Jeżeli nie będę z Krystianem, to nie będę z nikim. On mi na to nie pozwoli. On i nasz ojciec… – Wbiła wzrok w blat stołu i nerwowo przygryzła paznokieć.

– Radek to nie Paddy. Nie pozwoli sobą sterować. Tym bardziej jesteście dorośli i niezależni. – Ula dobrze wiedziała do czego Nadia dąży.

– Wtedy też byłam dorosła… – Odwróciła głowę w bok.

– Przestań. Miałaś z 16 lat. Ojciec się wściekał, że jesteś jeszcze dzieckiem a ślinisz się do faceta 10 lat od ciebie starszego, w dodatku nie z takiej „elity” z jakiej sobie wymarzył. A wiesz też, że Krystian mu odpowiadał, bo: rodzice na poziomie, finanse ale i podobny charakter do niego. – Przedstawiła skrót wydarzeń z przed lat.

– Krótko przed ślubem, rozstałam się z Krystianem. Zaczął mi wymieniać zakazy jakie będą dotyczyć mojej osoby po ślubie. Miałam siedzieć w domu, ewentualnie mogłabym pracować w kancelarii jego matki jako … ech sama wiesz: podaj, przynieś, pozamiataj… Nie będę tobie opowiadać o durnych planach typu: dzieci co najmniej po 10 latach, bo nie miał zamiaru dzielić się mną z nikim. Nawet psa nie mogłabym mieć! – Żachnęła. – Na każdym kroku mnie kontrolował: sprawdzał, gdzie jestem, z kim jestem. A w laptopie zainstalował jakiś program szpiegowski… W taki też sposób dowiedział się, że Jiimmy znalazł mnie. Spotkałam się z Jimmym. Dowiedziałam się, że z Paddym jest kiepsko, że nadal mnie kocha i skoro jestem pełnoletnia to powinnam się spotkać z nim. Jimmy zapewniał, że brat rzuci w cholerę habit i nareszcie ułożymy sobie życie bez niepotrzebnego wpieprzania się osób trzecich. Sporo czasu rozważałam wszelkie za i przeciw… Podczas ostatniej przymiarki sukni, oczywiście wybranej przez Krystiana, mój przyszły mąż oznajmił mi, że o wszystkim wie. Zagroził, że jak tam pojadę, to popełni samobójstwo i to będzie wyłącznie moja wina… – Urwała na moment.

– Raz już żyły sobie pochlastał. – Ula wtrąciła się na moment. – Też przez Paddy’ego.

– Ale to była inna historia. – Warknęła Nadia.

– Wtedy tylko z Wojtkiem rozmawiałaś. Ode mnie się oddaliłaś. – Zarzuciła młodszej siostrze. – W ogóle tego nigdy nie umiałam zrozumieć! Jak z bratem i to najstarszym, mogłaś gadać o rozterkach sercowych! Od tego są siostry, nie bracia! – Buchnęła poirytowana.

– Wojtek doskonale wiedział co czuję do Paddy’ego. To on powiedział, że mam postawić wszystko na jedną kartę, że wierzy w nas i nam kibicuje…. A stało się tak, że przez mój egoizm, straciłam brata na zawsze. – Nadia powstrzymywała się ostatkiem sił od lamentu.

– To sobie wyobraź jakby się Krystian obsrał, gdyby dowiedział się, że chcesz zamieszkać z Radkiem! – Ula roześmiała się, chciała oddalić temat wypadku.

– Z pewnością poprosiłby ponownie naszego ojca o pomoc w kolejnej intrydze. – Nadia prychnęła ironicznie.

– Ale ja nie rozumiem jednego, dlaczego on aż tak nienawidzi Padda? – Ula zamyśliła się.

– Bo przy jednej, z miliona, kłótni dowiedział się, że nie jest jedynym facetem, z którym sypiałam. – Nadia chrząknęła nerwowo.

– Spałaś z Patrickiem? – Siostra pisnęła i z niedowierzaniem zasłoniła dłonią usta. – Mówiłaś, że tylko jeden pocałunek! Teraz to mi musisz opowiedzieć więcej na ten temat. Ale to było jednorazowe, czy jak? – Ula poprawiła się na krześle i z zaciekawieniem spojrzała na siostrę.

– A niby co, miałam to ogłaszać oficjalnie? Ojciec ukamienowałby mnie. – Skrzywiła się.. – Nie liczyłam tego. – Roześmiała się.

– No wiesz, skoro Krystian o tym wiedział, to się nie dziw, że był rozwścieczony. Krystek był twoim pierwszym chłopakiem na poważnie…. Chyba, że to nie oznacza… – Ula zaniemówiła. – Ty byłaś z Paddym! O kurwa! Serio? – Ożywiła się powyższą informacją.

– Boże, nie ekscytuj się tak. – Dziewczyna założyła włosy za ucho, było jej dość niezręcznie widząc emocje siostry.

– To, dlatego Krystian pytał się wszystkich w rodzinie czy na aby pewno nie miałaś żadnego chłopaka przed nim. – Rozbawiona klepnęła brunetkę w ramię. – Macho się zdziwił! – Zanosiła się od śmiechu.

– Też miałam o to aferę, ale nie zamierzałam się tłumaczyć. – Wzruszyła ramionami upijając łyk kawy.

– Czyli po tej kłótni, gdzie się dowiedział, że sypiasz z Paddym, poszedł pochlastał sobie żyły? – Było to bardziej pytanie retoryczne. – Kiepsko z nim było. Gdyby nie nasz ojciec …

– Krystiana by teraz nie było. Tak wiem. – Dokończyła Nadia.

– Myślisz, że teraz byłoby tak samo? – Ula ściszyła głos.

– Nie mam pojęcia. Póki co jakoś dziwnie spokojnie przyjął do wiadomości, że sypiam z Radkiem. – Spojrzała się na siostrę wymownie.

– A to nigdy nic dobrego nie wróży. – Westchnęła ciężko.

– O czym rozmawiacie? – Do kuchni wszedł jakby nigdy nic Krystian, a dziewczyny aż podskoczyły przestraszone.

– A takie tam. Mam małe zawirowania w pracy. Musiałam po marudzić komuś. – Ula na poczekaniu wymyśliła pierwsze, lepsze kłamstewko. – Dobra. To ja lecę. Pa! – Zerwała się z krzesła i pospiesznie wyszła z mieszkania

– Coś się stało? – Blondyn zdezorientowany stał przy kuchennej szafce.

– Nie. Nic wielkiego. Ula próbowała mnie nakłonić do spotkania się z mamą. – Wiedział, kiedy dziewczyna kłamie, a w sumie od tego tematu rozmowa się zaczęła.

– To, dlaczego skłamała? – Usiadł na przeciw Nadii bacznie ją obserwując.

– Głupio jej, że jest taka a nie inna sytuacja w rodzinie. Ty masz idealną familię. – Nie wytrzymała. Musiała dodać sarkazm do swojej wypowiedzi.

– Podczas przerwy w pracy czytałem, że Sarsa chce podjąć z tobą współpracę. – Zapytał zupełnie ignorując poprzedni wątek.

– Zależy jej na czasie. Szuka zespołu: tekst, kompozycja… Nie do końca jestem pewna, że jestem odpowiednim kandydatem. Pracuję sama. – Wyjaśniła mężczyźnie.

– To ten twój … – zamilkł teatralnie. – Radek nie może ich ogarnąć. Chyba, że zlecenie go przerosło – dodał z satysfakcją.

– Wyobraź sobie, że właśnie nad tym pracuje i to intensywnie. – Zadarła głowę.

– Żeby czasem się nie przepracował. – Zacmokał ironicznie.

– Dobrze tobie robi ta ironia? – Spojrzała się zażenowana.

– Przepraszam… Naprawdę cieszę się z twojego sukcesu. Zawsze byłaś najlepsza w pisaniu takich tekstów. Widzę, ile radości daje tobie sam proces tworzenia. Nie do końca interpretuję to w odpowiedni sposób, przez co dostaje niezły ochrzan ze strony twoich zwolenników na grupie – uśmiechnął się nieśmiało.

– To rzeczywiście jedna z lepszych decyzji podjętych przeze mnie w ostatniej dekadzie. Gdyby nie upór Radka, to pewnie wycofałabym się po pierwszej krytyce. A on potrafi to wszystko skwitować jednym zdaniem i iść do przodu. – Zaśmiała się.

– Taki uparty, że i do łóżka z nim poszłaś. Wymamrotał pod nosem.

– Z tego nie będę się tobie tłumaczyć. – Prychnęła.

– A mówiłaś mu, że kilka dni temu miałaś na mnie chrapkę? – Zapytał drwiąco.

– To czemu nie skorzystałeś? – Spojrzała mu prosto w oczy. Nie chciała dać mu satysfakcji.

– Jak już wiesz bardzo dobrze…. ja nie lubię dzielić się tobą. – Podszedł do niej bliżej, zdecydowanie za blisko. – Pobaw się jeszcze jakiś czas. Potem i tak się z tobą ożenię i ty dobrze o tym wiesz. – Chwycił mocno jej podbródek.

– Chyba, że ktoś będzie szybszy. – Próbowała się wyswobodzić.

– Niby kto? Radzio? W takim razie niech się dobrze zastanowi, bo wypadki chodzą po ludziach. Chyba coś na ten temat wiesz? – Dobrze się bawił dręcząc brunetkę. Mimochodem jednak spojrzał się na otwartą witrynę w iPadzie. – Ty dalej czytasz informacje o tym idiocie? Nie dość, że słuchasz jego pomiaukiwania, to jeszcze go śledzisz. Żałosne. – Wyprostował się zdegustowany.

– Moja sprawa co słucham i o kim czytam. A jedynym idiotą jakiego poznałam w moim życiu jesteś ty. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby.

– Zawsze mnie zastanawiało co ty w nim widzisz. Ty żyjesz młodzieńczą fascynacją nic, poza tym. Nie potrafisz zrozumieć, że on się tobą wyłącznie dobrze bawił. – Owinął niesforny kosmyk włosów dziewczyny wokół palca.

– Przynajmniej pamiętam każdy szczegół naszej zabawy. A bawiliśmy się bardzo namiętnie. – Uniosła znacząco brew.

– Oj, bo ty to taka romantyczna dusza…. Ale on o tobie zapomniał. Nie odezwał się przez tyle czasu. Ma żonę i to już kilka dobrych lat. Skoro wam było aż tak dobrze, to czemu przez tyle lat nie odezwałaś się do niego? Czego się bałaś? Odrzucenia? Czy może rozczarowania? – Wyszeptał jej szyderczo do ucha.

– Podobno mnie kochasz. To czemu próbujesz mnie stłamsić? – Z trudem powstrzymywała płacz.

– Chcę ci tylko wytłumaczyć, że nigdzie nie znajdziesz drugiego takiego jak ja. Tylko ja ciebie od zawsze naprawdę kochałem. – Chciał pocałować dziewczynę, ale odwróciła twarz.

– To wytłumaczyłeś. A teraz mogę już zacne miejsce opuścić? Oczywiście jeśli jaśnie pan pozwoli. – Odparła kpiąco, a gdy chłopak spuścił głowę i ustąpił miejsca. Nadia bez słowa udała się do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.

Krystian bezsilnie opadł na krzesło, obok którego siedziała jeszcze chwilę temu brunetka. Wiedział, że grubo przesadził. Nie powinien tego wszystkiego mówić dziewczynie. Nie chciał jej ranić, ale nie umiał poradzić sobie z tym, że ona potrafi żyć bez niego. Chwycił iPada w obje ręce. Nie mógł znieść widoku pewnego siebie Paddy’ego. Pomimo, że była to sesja zdjęciowa jedna z wielu, Krystian zdawał sobie sprawę, że gdyby miał stanąć dzisiaj oko w oko z Paddym, to ta walka nie byłaby taka łatwa. Blondyna przerażała sama wizja, tego, że muzyk mógłby być chociażby w pobliżu Nadii. Nie zniósł by tego. Było mu bardzo na rękę, że Paddy ma na głowie teraz mnóstwo kłopotów. Życzył mu wszystkiego najgorszego, a blondyn wiedział kogo o to poprosić, by spełniły się te życzenia.

– Jak ja ciebie nienawidzę! Boże jak bardzo chciałbym, żeby wreszcie ciebie nie było wśród żywych! – Wysyczał wściekłe uderzając z impetem urządzeniem o stół. Uspokoił się dopiero jak rozbity ekran zaczął haratać mu dłonie.

 

 

Dodaj komentarz