12. POCZĄTEK

do 12 gn — kopia

– Nie można byłoby tego jakoś inaczej załatwić? – Brunet zapytał się niepewnie.

– Co znaczy „inaczej”? – Strażnik odpowiedział pytaniem na pytanie.

– No wie pan, tak między nami… Po co od razu te formalności – Posłał wyuczony uśmiech.

– Pewnie i by się jakoś dało – grubszy mężczyzna uśmiechnął się pod siwiejącym już wąsem.

– No więc co pan proponuje – Paddy podrapał się po karku.

– 200 złotych – oznajmił wąsacz, upewniając się czy nikt ich nie słyszy.

– Pan jest chyba śmieszny! – Parsknął już po niemiecku, nie za bardzo radził sobie z językiem polskim. – Mandat to 50 złotych, a pan chce 200…

– Oświadczam, że zgłaszam sprawę do prokuratury za próbę przekupstwa strażnika miejskiego – wąsacz wypiął pokaźnych rozmiarów brzuch.

– Przecież się droczę, tak dla żartów – Paddy wyszczerzył się głupkowato i wyjął banknot, który zarobił na budowie i niepostrzeżenie wręczył go mężczyźnie.

– Zabieraj to wszystko i się stąd zwijaj… – odpowiedział strażnik wskazując na gitarę i futerał po czym pospiesznie oddalił się do samochodu.

Brunet posłusznie zabrał gitarę, z futerału zgarnął resztę drobniaków wrzuconych przez przechodniów. Zapakował gitarę i opadł bezsilnie na pobliską ławkę. Niechętnie zaczął przeliczać blaszane monety, które trzymał w dłoni… 50 złotych, zaśmiał się smutno. Tyle teraz warta jest jego twórczość. A jeszcze nie tak dawno o bilety fani walczyli, bo każdy chciał dostać się do pierwszego rzędu… Wystarczyła jedynie chwila i stał się nikim… Był rozżalony i nie potrafił wyobrazić sobie dalszego życia… Schował pieniądze do kieszeni spodni i niechętnie wyciągnął swój telefon…. Potter, to on w danym momencie stał się jego przysłowiową ostatnią deską ratunku. Westchnął boleśnie przymykając oczy… Ma pisać teksty dla nijakich, chwilowych gwiazdek z insta czy z youtube? To takie płytkie i banalne! Nie miał jednak innego wyjścia, z czegoś trzeba żyć. Drżącą dłonią wybrał numer znajomego i z duszą na ramieniu czekał na zgłoszenie się rozmówcy.

– No cześć Paddy. Świetnie, że dzwonisz – po kilku chwilach w głośniku odezwał się znajomy głos.

– Przemyślałem sprawę, póki co i tak chciałem odpocząć od koncertów i sławy, a przynajmniej nie wyjdę z wprawy w komponowaniu utworów – starał się, by jego ton był nadzwyczaj obojętny.

– Znakomicie! W takim razie czekam na ciebie z niecierpliwością jutro w moim biurze, omówimy szczegółowo warunki twojej umowy, a gdy ją podpiszesz znajdziemy ci wygodną kwaterę do mieszkania i pracy. Jesteś najlepszy więc naszym obowiązkiem jest zadbać o twój komfort – zaczął tłumaczyć Potter.

– Dobrze, niebawem się zjawie – mruknął Paddy. Nie miał pojęcia jak za 50 złotych zatankuje kampera i dojedzie do tej Warszawy.

– Spakuj się i bierz taksówkę. Oczywiście wszelkie koszty związane z dojazdem pokrywa firma – od razu dodał, jakby czytał w Paddy’ego myślach.

– Jutro będę – brunet zdołał tylko tyle z siebie wydobyć.

– W takim razie jak będziesz na miejscu daj znać. Do zobaczenia Paddy – pożegnał się entuzjastycznie i rozłączył się.

Muzyk jeszcze przez kilka chwil wpatrywał się w ciemny wyświetlacz telefonu. Targały nim skrajne emocje. Z jednej strony czuł zażenowanie, wstyd, z drugiej zaś radość i ulgę. Jednego był pewien, propozycja Pottera była sprawką Jimma. Był wdzięczny za okazałą pomoc. Bez jego wsparcia nie byliby tak łatwo. Wystukał kilka słów do niego i wysłał…

Warszawa, na samą myśl serce zabiło mu mocniej. Nie do końca wiedział, dlaczego, ale wierzył, że tam czeka na niego początek jego nowej, wspaniałej przygody.

~*~*~

Od: Paddy

„Dzięki kolejny raz. Jadę do Warszawy. Jestem Twoim dłużnikiem.”

– Taaa … – odparł posępnie i schował telefon do kieszeni.

– Cześć. Tak szybko w domu? – Meike pocałowała męża w policzek i usiadła na krzesło przy kuchennym stole.

– Innym nie pasował termin – wymruczał pod nosem.

– To się świetnie składa. Mamy nareszcie czas, by wybrać ten dom, na który zabraliśmy kredyt hipoteczny – uśmiechnęła się tajemniczo.

– Wiesz co, to niezbyt odpowiedni moment. Po pierwsze zaraz wychodzę, bo muszę pomóc Joelle. Samochód się popsuł i ona do mechanika go chce – zaczął bełkotać nerwowo. – Po drugie, to rozmawiałem z deweloperami i oni twierdzą, że teraz kupno domu w tych rejonach jest nieopłacalne – dodał jąkając się.

– Po pierwsze nie potrafisz kłamać. Po drugie, znam prawdę – kobieta podniosła się z miejsca i stanęła naprzeciw męża. – Przyznasz się, czy mamy bawić się dalej? – Zapytawszy założyła złowrogo ręce na piersiach.

– No chcę kupić ten dom! Tylko nie teraz, po następnej trasie zespołu – powiedział przecież prawdę.

– Nie rozmawiałeś z Patricią o kupnie domu. Poza tym dzwoniła twoja Joelle. Wzruszona dziękowała za twoją pomoc dla niej i jej męża – przewróciła oczami. – Jak to powiedziała? To jest prawdziwa miłość braterska, nawet dom pod zastaw zabrałeś! – Dodała ironicznie.

– To nie tak – przymknął oczy marszcząc czoło.

– Jak mogłeś mnie okłamać w takiej sprawie? – Klepnęła go w ramię.

– To było tak nagle… – chciał się wytłumaczyć, lecz żona mu przerwała.

– Zawsze uważałam, że twój brat to egoista i imbecyl, ale pierwszy raz szkoda mi go. Żona ma go w dupie, współpracownicy go puścili kantem. Został goły i nawet niewesoły… On zawsze jak taka małpa w zoo, robił co mu kazali. Najpierw u was, potem w wytwórni, Kurde taka maszyna do zarabiania szybkich pieniędzy. Ja jestem nawet skłonna uwierzyć w to, że on nigdy Joelle nie kochał i ożenił się z nią, bo mu menadżer kazał. Inaczej uznany zostałby za geja…. którego i tak z niego ten prosiak zrobił – stwierdziła Meike. – Pomogłabym mu bez jakiegokolwiek wahania – dodała stanowczo.

– Nie wiedziałem – Jimmy bąknął cicho spuszczając wzrok.

–  Dwie rzeczy są tu najgorsze i to wbrew pozorom wcale nie kredyt…. Jak mogłeś mnie okłamać i zrobić ze mnie idiotkę w sprawie naszego majątku? Mamy dzieci! Jej powiedziałeś! Z detalami przekazałeś to i jeszcze żaliłeś się jaka to Kathy wredna! Mi o tym nie powiedziałeś! – Krzyczała rozżalona.

– Nie chciałem ciebie denerwować – odparł, było mu strasznie wstyd.

– Wiesz co, zastanawiam się w ilu kwestiach jeszcze mnie okłamujesz? Ale nie chcę wiedzieć – uniosła teatralnie ręce. – Idź do swojej Joelle. Może potrzebuje twojej pomocy w innych sferach życia… a potem zadzwoni i podziękuje mi, za to, że użyczyłam jej swojego męża, który jest tak dobry w łóżku… a co mam jej odpowiedzieć? Sorry, ale nie pamiętam – zadrwiła wychodząc z kuchni.

– Z tym to już przesadziłaś – oburzył się Jimmy.

– Jeszcze jedno kłamstwo, a to będzie koniec naszego małżeństwa. Zobaczysz wtedy z czym ja przesadzam – pogroziła mu chudym palcem.

~*~*~

Późny wieczór, tego samego dnia, Warszawa…

Nadia siedziała na łóżku i odpisywała na liczne komentarze na jej grupie. Miała być to garstka osób o podobnych zainteresowaniach, a stała się grupą wielbicieli i krytyków jej twórczości. Próbowała przekierować ich na swój oficjalny fanpage, ale nic to nie skutkowało. Za to członków grupy zaczęło przybywać codziennie coraz więcej. Miała właśnie odpisać na kolejny żenujący wpis Krystiana, gdy ktoś zapukał do jej drzwi.

– Proszę… – westchnęła myśląc, że sam wiesz kto ponownie się uaktywnił.

– Hej. Mogę na chwilę – Radek uśmiechnął się niepewnie stając w progu pokoju dziewczyny.

– Jasne… – odłożyła telefon i założyła kosmyk włosów za ucho. – Coś się stało? – Zapytała.

– A no stało się. Za kilka dni pierwszy twój wywiad w telewizji. Musimy to uczcić – wyjął z pod bluzy butelkę czerwonego wina.

– Pofatyguj się do kuchni po jakieś szkło i w szafce, pierwszej od okna, jest korkociąg – odparła widząc, że czegoś szuka w kieszeni spodni.

– Oj nie, nie. Ja tam nie idę. Tam jest pitbull – wytknął jej język. – A poza tym nie takie rzeczy się robiło w życiu maleńka – otworzył korek scyzorykiem, przynajmniej czymś na jego kształt.

– Przestań – zaśmiała się Nadia na epitet Radka o Krystianie.

– Ja ci mówię, on mnie kiedyś połknie  w całości, nawet kości nie wypluje – upił łyk wina prosto z butelki po czym podał ją dziewczynie.

–  Nie wiem czy to nie jest błąd z tym wywiadem. Nie jestem artystką, po prostu piszę teksty, nic więcej więc po co mi to? – Skrzywiła się smakując wino.

– Odniosłeś wiele sukcesów, dobra, twoje teksty to hity. Konkurencja podobno werbuje jakiegoś byłego muzyka, by dla nich pisał, bo miażdżysz ich. Nie masz sobie równych – Przysiadł się bliżej.

– Jak zawsze masz wybujałą fantazję – pokręciła głową ze śmiechem.

– Ojjj ja ci mogę poopowiadać o moich fantazjach – objął ją ramieniem uśmiechając się pod nosem.

– Nie, nie.… jeszcze traumę przeżyję – zadrwiła.

– Jak ja lubię, jak jesteś taką wredną zołzą – wyszczerzył się.

– Ej! Ja i zołza?! No wiesz! – Trąciła go łokciem w żebra i udawała obrażoną.

– A co ja za to mogę, że kupuję cię w całości, taką jaką jesteś – przejechał delikatnie palcem po jej policzku.

– No ja na sprzedaż nie jestem – próbowała zaśmiać się, ale klimat rozmowy zaczął się niespokojnie zmieniać.

– Nie mogę przestać o tobie myśleć, od samego początku, gdy się poznaliśmy. Siedzisz cały czas w mojej głowie – jego głos stał się ciepły i kojący.

– W komputerach to się nazywa trojan albo inne nowsze ustrojstwo – zażartowała, ale on stał się jeszcze bardziej poważny.

– Dajmy sobie szansę. Bez zbędnych słów, obietnic, deklaracji – zaproponował.

– Radek! Weź przestań! Ty ze mną? Chcę być sama. Tak jest dobrze, najlepiej – odsunęła się od niego. Nie lubiła takich sytuacji, bo ciągle naciskał ją Krystian, a poza tym to była prawda. Nie była stabilna emocjonalnie, a może nie umiała nikogo innego pokochać niż… zacisnęła powieki.

– Nie odtrącaj mnie. Nie proponuję ci małżeństwa… chcę i proszę byśmy stworzyli nowy początek, czegoś co odgadujemy może jutro, za miesiąc, za rok czy 10 lat – chwycił jej brodę palcami i zmusił by popatrzyła na niego.

– Chcesz siedzieć ze mną i pierdzieć w stołek… Boże jakie to romantyczne – wykpiła go, a może i całą sytuację.

– Skończ pierdolić – syknął i niespodziewanie pocałował ją mocno, namiętnie.

– Powinieneś już iść – powiedziała odrywając się od niego.

– Ale ja nie chcę…. daj mi szansę. Nie jestem taki zły na jakiego wyglądam – nie dawał za wygraną. Ponownie ją pocałował. Tym razem go nie odtrąciła, doskonale wiedziała do czego to prowadzi… Być może w tym był sens. Uwolni się z toksycznej relacji z Krystianem i może Matylda ma rację. Zapomni o wszystkim i zacznie żyć na nowo. Jej brat cieszyłby się z tej decyzji….

Wiedziała, że Radek chce więcej. Potrzebowała tego, a skoro i on nie miał nic przeciwko, to czemu nie.… przecież tego się nie zapomina… O dziwo nie czuła się spięta, gdy pieścił jej skórę. Ona miała czas na zapoznanie się z jego ciałem, z nowym dotykiem, zapachem, rytmem. Nigdy wcześniej nie uznawała, by seks był poza związkiem, tak po prostu bez zobowiązań. Po prostu, by zaspokoić pragnienia, a z nim udało się to osiągnąć idealnie….

Zaczęło już świtać, gdy Radek otworzył oczy. Zaspany spojrzał na wyświetlacz telefonu, 4:30… Opadł na poduszkę. Nie chciał nowego dnia, nie chciał by ta noc się skończyła. Znał na tyle Nadię, by sądzić, że dziewczyna prędzej czy później będzie próbować wycofać się z tego układu…. Może i jej nie kochał, ale nie była mu na pewno obojętna. Spojrzał się na śpiącą Nadię zastanawiając się czy jednak taka dziewczyna jak ona w ogóle zwróciłaby na niego uwagę. Pogładził czule jej włosy i niechętnie zwlókł się z łóżka. Założył koszulę, wciągnął spodnie, dłonią przejechał potarganą fryzurę i po cichu chciał się wymknąć z pokoju.

Krystian słysząc odgłosy dobiegające z pokoju Nadii chciał wejść tam i sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Chwytał już za klamkę, gdy w tym samym momencie drzwi otworzyły się, a w progu pojawił się nie za bardzo lubiany przez Krystiana mężczyzna.

– Dzień dobry i do widzenia – z uśmiechem pod nosem Radek powitał blondyna i poprawiając znacząco koszulę wyszedł z mieszkania pozostawiając zaskoczonego chłopaka bez dodatkowych wyjaśnień.

Krystian oparł się plecami o ścianę, przecież to niemożliwe, by Nadia przespała się z tamtym typkiem…Wie co do niej czuje, nie mogłaby tego zrobić. Nie z tym kimś! Zagryzł zęby. Z każdą sekundą ogarniała go coraz większa furia. Zamknął oczy, serce rozpadało się na milion kawałków, gdy pomyślał, że inny facet mógł całować i pieścić miłość jego życia…. Musiał dowiedzieć się od Nadii co zaszło między nią, a tym facetem. Z bojowym nastroju złapał za klamkę.

– Weź nie świruj – Kacper w ostatnim momencie powstrzymał przyjaciela przed zrobieniem dziewczynie porannej awantury.

– Nie wtrącaj się – warknął przez zaciśnięte zęby.

– Tak się składa, że twoja też nie – odparł spokojnie Kacper.

– Widziałeś? On sobie tak po prostu wyszedł! – Blondyn wściekał się coraz bardziej.

– No i co nadzwyczajnego się stało? – Wzruszył ramionami przyjaciel, ale na widok Krystiana zmienił podejście. – Chodź przed klatkę zapalimy sobie…

– Nie chcę – wyrwał się mężczyźnie i rozjuszony wyszedł z mieszkania. Czuł się zdradzony, bolało go to okropnie… Wiedział jedno, nie zrezygnuje z Nadii. Musi zmienić taktykę. A jak to nie pomoże, to jest wstanie wyeliminować każdego, kto stanie mu na drodze … raz na zawsze.

Dodaj komentarz