6. COMPLICATED

do 6 gn

Warszawa, popołudnie, następnego dnia…

Pulsujący ból głowy wyrwał ją ze snu. Otworzyła oczy i syknęła boleśnie…

– Nadia, słyszysz mnie? – Usłyszała znajomy, męski głos. Spojrzała się na Krystiana i dopiero teraz uświadomiła sobie, że jest w szpitalu.

– Co się stało? Czemu tu jestem? – Wymamrotała próbując się podnieść, ale zaraz z powrotem opadła na poduszkę. Zawirował cały pokój, a jej zrobiło się niedobrze.

– Nie podnoś głowy… jesteś w szpitalu, masz wstrząśnienie mózgu – Krystian poprawił delikatnie dziewczynie poduszkę.

– Nic nie pamiętam… – zmrużyła oczy próbując sobie cokolwiek przypomnieć.

– Masz kilka szwów przy skroni – wymamrotał niechętnie blondyn.

– Podejrzewam, że była gruba akcja z moim ojcem – zaśmiała się zauważywszy siniaki na rękach, potarła dłonią zbolały, zaczerwieniony policzek.

– Nie wracajmy do tego… – odchrząknął nerwowo.

– Długo tu jesteś? – Zapytała zatroskana.

– Nie – odpowiedział uśmiechając się.

– Bo już ci uwierzę … – przewróciła oczami i spojrzała na niedbale zawieszony na ściśnie zegar. – Jest 15, dodając do tego twoje rozczochrane włosy i przekrwione oczy, wnioskuję, że jesteś tu pewnie od wczoraj – pogładziła go po policzku.

– Pójdę po lekarza – pocałował dłoń dziewczyny.

– Czekaj, zostań… nic mi nie jest. Zaraz i tak wypiszę się do domu – przewróciła oczami.

– Nie pozwolę ci tam wrócić – powiedział stanowczo.

– Oj Krystek, nie baw się w rycerza… stało się i tyle. Tam mieszkam więc tam wrócę… Chyba, że mam ci przesyłać kartki z pod mostu jako bezdomna kaleka – zaśmiała się kpiąco.

– Nawet tak nie mów… wiesz jak bardzo nie lubię takich tekstów – skrzywił się. – Poza tym rozmawiałem z Ulą… zamieszkasz w jej mieszkaniu …

– Z tego co mi wiadomo, ty tam mieszkasz, a poza tym Ula niedługo wraca – mruknęła.

– No i co z tego… tam są trzy pokoje… poza tym kiedyś już tam wszyscy razem mieszkaliśmy i było super… teraz też tak będzie – zapewniał Krystian.

– Kiedyś to były inne czasy i inna sytuacja – przymknęła oczy.

– Bzdury gadasz… byliśmy młodzi i głupi, a daliśmy radę, to i teraz damy – mrugnął do dziewczyny. – Dostaniesz ten pokój z balkonem. On jest mały, ale fajny. A ja przeniosę się do salonu – wyjaśnił.

– No daj spokój – zmarszczyła brwi.

– Wszystko ustalone. Z czasem przywiozę wszystkie twoje rzeczy… będzie super, zobaczysz… będzie jak dawniej – zdawało się jakby chłopak bardziej cieszył się z tej informacji niż ktokolwiek inny.

– Jasne … – prychnęła i odwróciła głowę w bok.

To nie była dla niej komfortowa sytuacja, ale nie miała wyjścia… Przywyknie, bo co jej pozostało?

Czemu to wszystko musi być tak bardzo skomplikowane?

~*~*~

Okolice Monachium, godzina 18…

Paddy cały poprzedni dzień spędził u Jimmy’ego. Nie miał siły wrócić do pustego domu. Joelle nie odzywała się, pewnie nie wróciła jeszcze z konferencji… Po powrocie do domu miał zamiar rozliczyć się z bratem i pomyśleć o przeprowadzce. Może rzeczywiście jest to idealne rozwiązanie w danej sytuacji…. Francja, Hiszpania, a może Dania? Będzie więcej czasu w domu. Wreszcie pomyślą o powiększeniu rodziny… Tak, najwyższa na to pora. Uśmiechnął się na samą myśl. Wreszcie odpocznie od sławy, fleszy i celebryckiego uśmiechu.

Podjechał przed bramę, wyszedł z samochodu. Spojrzał zaskoczony na zaparkowanego nieopodal czarnego mercedesa. To nie był samochód jego żony, ponieważ Joelle Skoda znajdowała się przed garażem.

Stanął i nie bardzo wiedział co ma zrobić. Podrapał się po nosie zastanawiając się gorączkowo, kogo tym razem diabli przynieśli. W pośpiechu wszedł, a raczej wpadł do przedpokoju. Od progu usłyszał strzępki niezrozumiałej rozmowy. Jakiś mężczyzna rozmawiał z Joelle. Ten głos nie był obcy Paddy’emu. Powoli udał się do salonu. Na widok mężczyzny Paddy zdębiał.

– Cześć kochanie, widzę, że mamy niespodziewanego gościa… – Paddy z impetem rzucił kluczyki od samochodu na komodę stojąca przy ścianie.

– Pan chciał z tobą porozmawiać – wyjaśniła Joelle zmuszając się do naturalnego uśmiechu.

– Nie mam o czym rozmawiać z tym człowiekiem – starał się panować nad emocjami, dlatego patrzył się przed siebie na białą ścianę.

– Paddy, pozwól mi wszystko wyjaśnić … – Peter wstał z krzesła i spojrzał się błagalnie na bruneta.

– Niech osoba milczy i opuści mój dom, chyba, że chce zarobić w zęby – wycedził muzyk przez zaciśnięte zęby.

– Patrick, obiecuję, że zrobię wszystko by oczyścili cię ze wszystkich zarzutów… ja już wycofałem swoje oskarżenie… – podszedł bliżej do mężczyzny.

– Wyjdź i zamknij za sobą drzwi, bo w innym wypadku nie ręczę za siebie – syknął Paddy.

– Mój mąż ma rację, będzie lepiej jak pan już pójdzie – Joelle również podniosła się z miejsca.

– Tak… – Peter przytaknął spoglądając na kobietę. – Wiesz, zazdroszczę ci… Masz wspaniałego męża – uśmiechnął się smutno i z nonszalancją wyszedł z domu.

– Boże, to jakiś koszmar – Paddy opadł bezsilnie na krzesło, gdy usłyszał odjeżdżający samochód. – Przepraszam, że musiałaś z nim rozmawiać i w ogóle z nim przebywać – spojrzał się przepraszająco na żonę.

– Patricia dzwoniła, opowiedziała mi o skandalu i konflikcie z menadżerem – odparła patrząc się tępo w okienną szybę.

– No nie spodziewałem się tego po Andreasie… Wyjedziemy na jakiś czas zagranicę, przycichnie i na nowo wejdę na rynek muzyczny – wyjaśnił brunetce swój plan.

– Pamiętasz jak mówiłam ci o projekcie wielokulturowym pod względem filozoficznym i religijnym? – Zapytała ignorując totalnie wypowiedź męża.

– Pamiętam – potwierdził.

– Wybrali mnie na prowadzącą … mam bilet do Indii, wylatuję za dwa dni – poinformowała.

– Na ile? – Zapytał nie patrząc na żonę. Miał złe przeczucia.

– Na sam początek rok, z przerwami – oznajmiła.

– Okay… to przylecę do ciebie za jakiś czas. Pomogę ci, wesprę – podszedł do kobiety i objął ją czule.

– Wolałabym nie… – odtrąciła mężczyznę i odwróciła się tyłem do niego.

– Możemy pomyśleć o przeprowadzce, o powiększeniu rodziny – powiedział znaczącym tonem.

– Nie Paddy – pokręciła przecząco głową.

– Dlaczego? – Zapytał zaskoczony.

– Zamydlisz oczy – prychnęła.

– Chyba nie uwierzyłaś temu idiocie – oburzył się.

– Nie chodzi o to komu wierzę, a komu nie – parsknęła. – Potrzebuję czasu bez ciebie…

– Możesz jaśniej – rozłożył ręce z beznadziei.

– Coś się wypaliło… Duszę się w tym związku… Chcę rozwodu lub separacji – Joelle nie miała zamiaru odwlekać tego, co nieuniknione.

– Powiedz, że to żart – opadł bezsilnie na krzesło i wszczepił palce we włosy.

– Nie jestem w humorze do żartów… obojgu przyda się przerwa od siebie. Przylecę za pół roku i dopełnimy wszelkich formalności – pogładziła go po ramieniu.

– To po cholerę czekać. Rozwiedźmy się od razu, teraz – poderwał się gwałtownie z krzesła, śmiejąc się nerwowo.

– Może masz rację, tak będzie lepiej – przytaknęła Joelle.

~*~*~

W tym samym czasie, również Monachium…

Ula wróciła z pracy w niebywale kiepskim humorze. Trzasnęła drzwiami na dzień dobry i z zabójczą wściekłością wbiegła do kuchni, wyjęła z lodówki cebulę, obrała ją w mig i zaczęła ją siekać.

– Oho, aż tak podły dzień? – Kacper stanął w progu.

– Zwolnili mnie – warknęła.

– I tak mieliśmy wracać do Polski… Mieszkania mamy, praca u mojego ojca na nas czeka więc nie masz czym się przejmować – podszedł do dziewczyny od tylu i objął ją w pasie wtulając się w jej plecy.

– To już nawet nie chodzi o sam fakt zwolnienia, tylko powód – rzuciła z impetem nóż na deskę.

– Ojjj robisz się niebezpieczna – zaśmiał się.

– Wiesz, że nie lubię intryg i zakłamania – Wyrwała się z jego objęć i odwróciła się przodem do niego opierając się o blat kuchenny. – Wyobrażasz sobie, że ten głupi buc, menadżer Padda, zadzwonił i zakomunikował szefowi, że albo mnie zwolni, albo on składa pozew do sądu za świadome działanie na szkodę jego klienta czy coś w tym stylu. On twierdzi, że śledzę Padda, rozsiewam o nim plotki, a potem żądam kasy za milczenie – wypuściła głośno powietrze.

– A niech se gada, co chce… – machnął ręką lekceważąc temat. – A ja się cieszę, że wracamy do Polski, wreszcie będzie jak dawniej…

– Ale przypominam, że w mieszkaniu grasuje Krystek i teraz Nadia, a ja ich nie wyrzucę – w końcu zaśmiała się.

– W liceum mieszkaliśmy w identycznym składzie i było ok – wzruszył ramionami. – A jakby co, kupimy nowe gniazdko, tylko dla nas – objął ją czule w pasie. – Nawet to dobry pomysł. Nowe mieszkanie, nowe życie… Wreszcie znajdziemy czas na ślub… a potem na gromadkę małych szkrabów – uśmiechnął się rozmarzony i musnął Ulę w usta.

– Taaa… może kiedyś – odwróciła twarz w bok z wyraźnym grymasem. Wtuliła policzek w koszulę Kacpra…. Po co im małżeństwo i dzieci? To przecież bardzo komplikuje życie…

~*~*~

Monachium, około godziny 3 nad ranem…
Paddy siedział na schodzie w holu i tępo wpatrywał się w dwie sporego rozmiaru torby podróżne. Umówił się z Joelle, że do rana ogarnie co nie co i pojedzie do ich drugiego, wypoczynkowego, domu w okolice Bawarii.
Spakował się dość szybko, bo już około godziny 22… przed wyjazdem chciał jeszcze uregulować formalności odnośnie finansów. Zalogował się na swój profil bankowy, chcąc zobaczyć ile zostanie mu pieniędzy po spłaceniu rodzeństwa i co może sobie zaplanować za resztę oszczędności… Przetarł ze zdumienia oczy, zalogował się ponownie, i jeszcze raz, i kolejny. Aczkolwiek stan konta cały czas, niezmiennie, wynosił 0 euro…
Wszczepił palce we włosy i histerycznie zaczął się zastanawiać nad tym: co teraz? Nie może przecież wypłacić wszystkiego z konta prywatnego i to oddać rodzeństwu, kosztem Joelle… Może sprzeda drugi dom? Ale może to przecież potrwać… Zaczął potrząsać gwałtownie głową… To nie może być prawdą. To jakiś beznadziejny koszmar, z którego zaraz na pewno się obudzi. Przecież to nie jest normalne, by w przeciągu kilku zaledwie dni, wszystkie plagi egipskie spadły na jednego człowieka… Czy był aż tak podłą osobą, by los zaplanował dla niego taki życiowy nokaut? Cóż jeszcze mogło przytrafić się gorszego? Kariera, legła w gruzach; żona, chce rozwodu; w dodatku jest bankrutem… Nic, tylko się zabić.
Przymknął oczy, pamiętał dokładnie noc, w której chciał ze sobą skończyć… Stanął na parapecie w na oścież otwartym oknie. Panowała zupełna ciemność, a niebo było czarne, zdawało się, że zamiast nieba była czarna, wieczna, nieogarnięta przez nikogo otchłań. Drżał z zimna, a może ze strachu. Długie włosy przykrywały jego blade, z braku emocji, policzki. Nie miał pojęcia dlaczego wtedy nie skoczył. Bał się, czy może nawet na to zabrakło mu siły?
Potem uciekł do zakonu. Zaszył się w nim przed wszystkimi: przed rodziną, przyjaciółmi, fanami. Czuł się cholernie samotny, paradoksalnie do tego przez ile osób był otaczany.
Joelle, ona wszystko zmieniła. Nadała mu sens. Odzyskał cel życia i nadzieję na lepsze jutro…
Dlaczego więc i ona w niego zwątpiła? Dlaczego go opuściła?
Zacisnął powieki, mocno. Łzy boleśnie podszczypywały oczy i powieki, aby po chwili wydrąży gorącą ścieżkę po jego policzkach.
Tak bardzo starał się, by od nowa odbudować swoją karierę. Najpierw Stille Nacht, potem solowe koncerty, aż w końcu trafił do Sony. Nie było łatwo, ale mógł szczerze, sam przed sobą, przyznać się, że coś osiągnął, że jest dumny… W domu miał żonę… Mógł powiedzieć, że miał komfort życiowy…
A teraz? W jednej chwili stracił wszystko… Znowu balansuje na krawędzi, ponownie musi przespacerować się po linie 1000 metrów nad ziemią.
Na co mu to? I tak jest nikim… a najgorsze, że pociągnął w dół innych… Jak ma oddać pieniądze?
Wyjął drżącą ręką telefon i napisał SMS:

Do: Jimmy
„Jestem bankrutem. Nie martw się, jakoś oddam pieniądze. Może nie od razu, ale coś wymyślę. Przeproś pozostałych. Odezwę się, gdy załatwię formalności związane z rozstaniem z Joelle.

Jeszcze raz sorry Jimmy za kłopot.”Schował telefon do kieszeni spodni i podniósł się wreszcie ze schodów. Wyprostował się i rozglądając się po ciemnym holu, który co jakiś czas stawał się blado-złoty od błyskawic. Na dworze hulała burza i lał deszcz, jakby ktoś wiadra wody wylewał ze studni. Chwycił torby i nie zawężając na pogodę wszedł do samochodu. Rzucił niedbale torby na tylne siedzenie, zapiął pas i ruszył.
W głowie huczały mu różne myśli. Wyobraźnie zalały wizje, złowrogiej przyszłości. Jechał przed siebie, nie miał siły płakać, ani klnąć… Wycieraczki nie nadążały wycierać szyb z kropli deszczu. Chciał jak najszybciej dojechać na miejsce, przycisnął mocniej gaz. Chociaż w ten sposób mógł sobie ulżyć. Jechał dość szybko przez dłuższy czas nawet nie zważając na znaki.
W pewnej chwili zauważył wyłaniający się z bocznej ulicy samochód. Brunet chciał zahamować, ale hamulce nie zadziałały, jeszcze raz i jeszcze … nic z tego. W ostatniej chwili, by uniknąć zderzenia z samochodem, Paddy wykonał gwałtowny manewr w prawo. Nie potrafił zliczyć ile razy odbijał się od prawej strony jezdni do lewej i tak przez cały czas. Próbował zaciągnąć hamulec ręczny, spojrzał się przed siebie i w tym samym momencie przed nim wyrosła potężna ceglana, stara ściana kaplicy cmentarnej.
Huk… ból, syknął, czuł łamanie kości, poduszka powietrzna rozkwasiła nos, nie wspominając o odłamkach szyby, które niczym rozżarzony węgiel wbijały się w skórę mężczyzny. Czuł gorącą, ściekającą krew…
Nie miał siły, a może ochoty walczyć…
Powieki opadły, a on próbował zabrać ostatni wdech…
Może tak będzie łatwiej…
Nic już nie będzie skomplikowane…

4 myśli w temacie “6. COMPLICATED

  1. Posypało się życie w jednej sekundzie. Pieniądze to nie wszystko zawsze można je zarobić więc tego nie jest żal, ale zaufanie i miłość legły w gruzach. Najciężej będzie odbudować swój własny wizerunek i co to za żona która zamiast wspierać daje kopa w dupe 😠 widocznie nie kochała go aż tak bardzo 😢
    Boje się o niego mam nadzieję że wypadek nie był zbyt groźnych i Paddy wyjdzie z tego wiem że w tej jednej chwili mógł pomyślę że jego śmierci była by wybawieniem na wszelkie kłopoty ale Bóg nie po to rzuca nam kłody pod nogi żeby nam było łatwo tylko żebyśmy przejrzeli na oczy i urządkowali własne życie. Ja wierzę że on będzie jeszcze szczęśliwy że pozna kogoś kto go pokocha bezgranicznie ze wszystkimi jego wadami i zaletami 💖💖💖💖

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jaki ładny komentarz ❤
      Zacznę od Joelle… Znamy zaledwie fragment ich życia. Może i to jest za duże słowo. To była pierwsza scena z żoną. Myślę, że ona może nie jest aż tak zła, tylko ją to wszystko już przerosło.
      No Paddy’emu w tym opowiadaniu od początku łatwo nie jest. Chyba pokutuje za wcielenie w Femme Fatale 😀
      Czy będzie szczęśliwy? Będzie mieć kilka okazji, ale czy je wykorzysta?
      Dziękuję, że jesteś 🙂
      Buziaki :*

      Polubienie

Dodaj komentarz