13. SHOW MUST GO ON

gn_13

Witajcie.

Takie jest życie magistranta, że jest katowany za całokształt i wiecznie coś. Jest nie tak, jak filozofia „wszechwiedzącego” głosi. Byłam oderwana od wszystkiego. Ale jest to już za mną, tak więc staram się nadrabiać zaległości. Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiać się częściej, ponieważ wchodzimy w nowy etap opowiadania

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

N.

~*~*~*~*~

 

Końcówka września, późny wieczór, Warszawa…

Cała czwórka siedziała wokół kuchennego stołu. Od kilku godzin prowadzili luźne rozmowy: o wszystkim i niczym. Krystian skrzętnie ukrywał przed wszystkimi rozpacz, która dotkliwie haratała już jakże mocno zranione serce. Jednakże tak jak postanowił, tak też zrobił: zmienił taktykę wkupienia się w łaski Nadii. Od pamiętnego poranka nie wykazywał krzty zazdrości względem dziewczyny. Nie buchnął też żadną aferą. Lokatorki nawet pytały się zaczepliwie: czy aby na pewno wszystko z nim w porządku? Nadia nie mogła nawet przypuszczać, że blondyn wie o jej romansie z Radkiem, aczkolwiek ten jego blogi spokój napawał ją przerażeniem. To nie zwiastowało nic dobrego… cisza przed burzą. Tak samo zachowywał się Krystian, gdy spiskował z jej ojcem snując niecne intrygi wobec Paddy’ego. Wtedy też nic nie przypuszczała. Myślała, że chłopak pogodził się z faktem, że ona kocha innego i raz na zawsze odpuścił. Nigdy sobie nie wybaczy tego, że dała się zmanipulować i zrobiła tak, jak on powiedział. Gdyby tamtego dnia postąpiła inaczej, może dzisiaj jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej: byłaby szczęśliwą żoną i matką… Przymknęła oczy chcąc przypomnieć sobie ich senny pocałunek z przed kilku miesięcy. Był on wyimaginowany a jakże realistyczny…. dojrzały, czuły. Zupełnie inny niż ten z młodzieńczych lat. Nie dziwota, przecież oboje zmienili się przez te lata. Paddy zmężniał, spoważniał i stracił ten zadziorny błysk w oczach. Ale nadal był to jej Paddy, o którym udało się nie myśleć dziewczynie do czasu, gdy nawiedził ją we śnie. Tak bardzo chciała jeszcze raz go dotknąć, poczuć jego zapach… chociażby zobaczyć z daleka! Z dnia na dzień coraz bardziej tęskniła.

– A on pewnie nawet nie pamięta kim jestem – powiedziała posępnym tonem na głos. Dopiero po chwili zorientowała się, że wszyscy wyczekują w milczeniu dalszego ciągu jej monologu.

– Kto? – Wyrwało się Krystianowi po dłuższej chwili milczenia.

– Ojej! Rozprawialiście na temat nowego przeboju, który wszedł kilka dni temu na listy radiowych przebojów. Teraz męskie granie na tapecie, a nawet słowa „dziękuje” nie przeczytałam już nie wspomnę, by to usłyszeć – przewróciła oczami. Chyba udało się wybrnąć jej z niefortunnej gafy.

– A ja myślałem, że Radzio na bieżąco dziękuje Tobie OSOBIŚCIE za prace – Kacper odchrząknął znacząco zerkając raz na Nadię, raz na przyjaciela.

-No właśnie! Ostatnio sporo tu bywa – Ula ochoczo podchwyciła temat opierając łokieć o oparcie krzesła podśmiechując się na czerwieniące się policzki siostry.

– Jutro mój pierwszy wywiad. To jest bardzo ważny moment dla całej wytwórni. Jeden błąd i będzie klapa na całej linii, a wtedy nie tylko mi oberwie się, ale też Radkowi. Stąd jego częste wizyty tu – odpowiedziała zerkając na boki, by przypadkiem nie natrafić na spojrzenie Krystiana.

– To rzeczywiście intensywnie rozprawiacie, aż łóżko trzeszczy – zarechotał Kacper sącząc kolejne już piwo.

– Głupi – Ula pacnęła partnera w ramie ze śmiechem po czym zwróciła się do siostry! – Radek na bank do ciebie coś czuje. Tylko ślepy i głupi, by tego nie zauważył. Poza tym on jest tak megapociągający, że gdybym była singlem to bez zastanowienia brałabym go – potrząsnęła z zachwytem głową.

– Jeżeli chodzi Tobie o związek, to nie jesteśmy razem. A jeśli mam być szczera nie do końca umiem na dzień dzisiejszy ustalić przedział naszej relacji … aczkolwiek miłości tam nie ma – zarzekała się Nadia.

– Mam jakieś deja vu- Ula podrapała się po skroni z lekkim uśmiechem. – O relacji z Paddym mówiłaś w ten sam sposób. Byłaś cała w skowronkach jak o nim wspominałaś. A te wasze potajemne spotkania. Nasz świętej pamięci braciszek zawsze powtarzał, że z tego da ślub. Lubił go i to bardzo. Zawsze wolał was niż Jimma i mnie. Gdyby nie ojciec to kto wie, może byłabyś teraz „Frau Kelly” – rozmarzyła się sama słysząc własne słowa.

– Ale jak widać nie jestem i nigdy nią nie będę. A tak w ogóle to będę wdzięczna jak skończysz porównywać osoby. Paddy to Paddy, jego nie zastąpi się byle kim – mimowolnie spojrzała się na Krystiana po czym odepchnęła się gwałtownie od stołu i bez słowa powędrowała do swojego pokoju.

– Nigdy nie mów nigdy! Teraz show biznes nie ma granic. Kto wie czy wasze drogi się jeszcze nie zejdą! – Krzyknął Kacper chcąc załagodzić sytuację.

– No właśnie! Tym bardziej, że on się rozwodzi z żoną! Internety huczą! – Zawołała Ula, lecz w odpowiedzi usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Wiadomość ta spotkała się również z dezaprobatą blondyna, który bez słowa także opuścił zacne towarzystwo.

~*~*~

Warszawa, wczesny ranek następnego dnia…

Siedziała na łóżku ze zwieszonymi ciężko nogami. Poranek nie napawał optymizmem… jedna z wielu jesiennych burz. Nadia zawsze bała się takiej pogody. Nigdy nie była pewna co burza tym razem zwiastuje. Kolejne łzy spływały jej po policzkach podobnie jak krople deszczu płynące wolnym potokiem po okiennej szybie. Nie miała pojęcia nawet dlaczego płacze… a płakała przez całą noc. Różne myśli kłębiły się w głowie, aczkolwiek chyba nie tylko jej… Kolejny błysk przywrócił ją do rzeczywistości, usłyszała pukanie w drewnianą futrynę drzwi.

– Mogę? – Zapytał się niepewnie Krystian, gdy dziewczyna spojrzała się w jego kierunku.

– Jasne – odpowiedziała ochryple ocierając nieznacznie policzki z łez.

– Hej, co się dzieje? – Krystian nie potrafił zignorować tego widoku. Podszedł bliżej i przykucnął obok niej.

– Nic takiego. Po prostu źle spałam – próbowała zaśmiać się mrużąc piekące oczy.

– Znowu koszmar? – Chwycił delikatnie jej podbródek. Jego głos był czuły i kojący, jak kiedyś. Ona jedynie skinęła głową bez słowa, bo co miała mówić. Chyba każdy widział jej rozemocjonowanie ostatniego wieczoru. Była zła sama na siebie, ale musiała przyznać, że cholernie tęskniła za Patrickiem, a świadomość o jego rozwodzie wcale nie podniosła jej na duchu. W ogóle sam fakt, że miał żonę, że ułożył sobie życie sprawiał dziewczynie ogromny ból. Wiedziała o tym od lat, ale udało się doskonale znieczulić jej serce i zamknąć się przed światem. A tu niespodziewanie pojawił się we śnie i całe uczucie do niego wróciło niczym bumerang.

– To tylko stres. Zawsze tak reaguję w ważnych momentach – powiedziała po chwili milczenia siląc się na uśmiech.

– Wiesz, że będzie dobrze… dzisiaj i każdego innego dnia – odgarnął figlarny kosmyk włosów z jej twarzy.

– Śmiem w to wątpić – zadrwiła odwracając głowę w bok.

– Ale ja nigdy nie zwątpiłem w ciebie. Nadia, ja tu jestem i zawsze będę – dotykając jej policzek skierował jej twarz ku swojej. Teraz byli na tyle blisko siebie, że czuł jej oddech na swoich wargach.

– Wiem… – Nadia zdołała tylko tyle wydusić z siebie. W danej chwili Krystian zachowywał się tak, jak przed laty. Był taki, jakim ona go kochała. Błądziła wzrokiem tępo po jego twarzy. Jakby chciała na nowo przypomnieć sobie jej chłopaka z przeszłości, zanim w ich życie wszedł Patrick… Paddy’ego nigdy więcej nie spotka, a nawet gdyby to nie zwróciłby uwagi na taką jak ona. A to właśnie ona teraz ma przed sobą kogoś, kto jest przy niej od zawsze i zapewnia ją o dozgonnej miłości. Może czas odpuścić? Przestać żyć wspomnieniami i wiecznym żalem do świata, bo przecież gdyby Paddy chciał ją odnaleźć, zrobiłby to lata temu. Widocznie ich relacja nic dla niego nie znaczyła… Może rzeczywiście związek z Krystianem byłby najlepszym rozwiązaniem tej wieloletniej sytuacji. Nareszcie zaczęłaby ponownie żyć, a nie tkwiłaby w próżni… Bez dalszego zastanowienia pocałowała go namiętnie, desperacko szukając tego uczucia, którym darzyła niegdyś chłopaka. Blondyn nie spodziewał się tego. To on przez te lata skomlał z tęsknoty do niej. To ona go zawsze odtrącała. A teraz to ona zachłannie pragnęła jego reakcji. Oddał jej pocałunek. Nie protestował, gdy dziewczyna łapczywie przypominała sobie jego ciało jeżdżąc smukłymi palcami po jego torsie.

– To chyba nie jest najlepszy moment – odsunął się od dziewczyny. Wstał, odszedł kilka kroków w głąb pokoju próbując wyciszyć emocje. Nie mógł zapomnieć o tym, że kilka dni wcześniej dotykała ciało innego mężczyzny. Krystian zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że dzisiejszego ranka Nadia byłaby jego. Tęsknił za nią już tyle lat, ale nie chciał być maskotką na jeden, nic nieznaczący moment. Wiedział, że jeżeli odda się jemu cała, to już na zawsze… Poza tym obiecał sobie zmianę taktyki.

– Przepraszam… – nie wiedziała co ma w danej chwili zrobić ze sobą. Nie rozumiała zachowania chłopaka. Czuła się idiotycznie.

– Ta twoja relacja z Radkiem … – przerwał, by ostatkiem sił zmusić się do odegrania roli: obojętnego faceta. – Nie chcę się w was wcinać.

– Oj przestań… to, że idzie się do łóżka, nie oznacza od razu miłości do grobowej deski – pufnęła zirytowana.

– Kiedyś taka nie byłaś… – zauważył posępnie.

– Nigdy nie będę taka jak kiedyś. Pogódź się z tym wreszcie – spojrzała się znacząco na mężczyznę.

– Chciałem tylko powiedzieć, że nie mogę być z Tobą podczas nagrania… no i chciałem życzyć Ci powodzenia – zacisnął kciuki z wymuszonym uśmiechem po czym wyszedł pośpiesznie z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Zacisnęła mocno powieki. Czuła, że już pogubiła się całkowicie. Na całe szczęście nie musiała podejmować decyzji w tej chwili. Aczkolwiek najbardziej sensownym wyjściem jest odpuścić sobie przeszłość i przestać obwiniać wszystkich za to, co wydarzyło się przez ten czas. Jednak, aby to zrobić i tak musiałaby zmierzyć się z demonami przeszłości. A może by tak po prostu żyć jakby niektóre sytuacje w ogóle nie miały miejsca? A to wiązałoby się z powrotem do Krystiana. Może powinna dać mu szansę? Może on nie jest wcale taki zły? Może nie powinna go obwiniać za rozstanie z Paddym, który i tak nigdy już nie zagości w jej życiu? A może ma po prostu syndrom sztokholmski? Potrząsnęła gwałtownie głową i ze złością cisnęła kapciem o ścianę.

Nie było dane Nadii długo zadręczać się swoimi myślami, gdyż niczym torpeda do jej pokoju wparowała Ula. Siostra była tak rozemocjonowana, że w pewnym momencie Nadia zaczęła się zastanawiać czy to przypadkiem nie ona ma udzielać wywiadu.

– Nie zapomnij, że… – starsza siostra zaczęła udzielać kolejnej dobrej rady.

-Ula, stop! – Zaprotestowała Nadia. – Mam zaledwie pół godziny, więc będę wdzięczna jak pozwolisz mi przygotować się w spokoju. Poradzę sobie ze wszystkim znakomicie. Proszę… – wymownym gestem wskazała drzwi. Siostra nie kryjąc urażenia bez słowa opuściła pomieszczenie.

Po 40 minutach Nadia wraz z Ulą i Kacprem byli w drodze do siedziby telewizji. Miał to być szczególny dzień, ale miny obu sióstr były nietęgie.

– Mogłaś worek pokutny na siebie narzucić – zadrwiła Ula na widok ubioru siostry.

– To nie jest program typu „Rolnik szuka żony” albo „Chłopaki do wzięcia” więc w lateksie wyskakiwać nie muszę – odpowiedziała w podobnym tonie Nadia.

– Program „Ziarno” to też nie jest – parsknęła. – Nadia! Błagam Cię. Bluzka z kołnierzykiem i spódniczka z kontrafałdą? Serio? Kokardkę se jeszcze walnij na łeb i jesteś gotowa na pierwszy dzień w przedszkolu.

– Wiesz co? Nie musisz patrzeć na mnie ani na mój strój, ani w ogóle nie musisz tam być – dziewczyna odparła zniesmaczona. Dzień dopiero co się zaczął, a ona miała już dość.

– Och, diva się obraziła! Chodzi mi o to, że widzowie nie pamiętają tego co mówisz a raczej to, co sobą reprezentujesz – Ula ponownie zaczęła dawać złote rady.

– To jak będziesz udzielać wywiadów, to idź nawet tam z gołą dupą – odgryzła się.

– Możecie przestać? Hormony aż buzują w Was. Za moment jeszcze i ja dostanę okres i stanę się drażliwym i płaczliwym zombie – Kacper celnie uciął dyskusję.

Już od samego wejścia do budynku danej telewizji Nadia nie czuła się komfortowo. Najpierw kobieta z wydętymi od botoxu ustami i okrutnymi, sztucznymi blond doczepkami zabrała ją w obroty poprawiając makijaż. Następnie przypinanie i sprawdzanie mikrofonów i innych urządzeń. Oczywiście nie obyło się bez fachowych wskazań co, gdzie i kiedy ma mówić. Kątem oka rzuciła jeszcze spojrzenie na wyświetlacz z wiadomością, którą w pośpiechu zdążyła przeczytać.

Od: Radek

„Sorry mała. Nie dam rady być na nagraniu. Dasz sobie świetnie radę sama, wierzę w Ciebie.”

Kilka suchych słów. Tylko na tyle zasługiwała?

Minęło z pół godziny. Prowadzący powrócili na antenę zachwycając się repertuarem jednej z nowych gwiazdek. Nadia siedząc na studyjnej kanapie i pokornie czekając na swoją kolej, nie mogła uwierzyć, że teksty przez nią pisane trafiają do tak tępych osób jak blond sąsiadka siedząca tuż obok niej. Brunetka nie mogła doczekać się, kiedy wreszcie przyjdzie jej kolej. Chciała to jak najszybciej od pękać i wrócić do domu. Studio, kamery i blask to zdecydowanie nie dla niej, ale cóż miała robić? Przedstawienie musiało dalej trwać …

~*~*~

W tym samym czasie również Warszawa, siedziba jednej z wielu wytwórni muzycznych…

– To jest smutne. Płakać się chce na ten widok! – Rudowłosy rzucił kartkę na biurko.

– To jest kwestia gustu albo interpretacji słuchacza – mlasnął znudzony muzyk.

– Ty to serio gadasz? – Prychnął Edek. – Kurwa! To jest złe! To jest kiczowate. Nikt mi tego nie kupi! Nawet największy desperat z disco polo ma większe oczekiwania od tekściarza – pomachał ironicznie kartką ze skwaszoną miną.

– Dawno nic nie pisałem. Po wypadku trudno mi skupić się na takich pracach – podrapał się nerwowo po policzku.

– Paddy, znam Ciebie i Twoje możliwości. Zawsze sypałeś tekstami jak z rękawa. – Potter zdjął okulary i przetarł dłonią oczy. – Nie po to Ciebie zatrudniłem! Kurwa, o deszczu mi będziesz pisał? Kroplą deszczu namaluję Cię… a se maluj czym chcesz! W muzyce to nie przejdzie – rzucił okulary niedbale na biurko.

– Mam hałaśliwych sąsiadów w hotelu – bąknął pod nosem po czym spojrzał się na ekran telewizora.

– Ty się nie zastawiaj hotelem. Za kilka dni dostaniesz służbowe mieszkanie… Ale jeszcze jeden tekst a wylecisz stąd i mam w dupie kim jesteś – Edek starał się, aby jego głos brzmiał groźnie. Aczkolwiek nie wywarło to żadnego wrażenia na towarzyszu, który siedział i bez mrugnięcia powieką gapił się tępo w telewizor. – Halo! Paddy, słyszysz?! Nie życzę sobie nigdy więcej tekstu napisanego w 10 minut przed wejściem do tego biura i to jeszcze na kolanie!

– Przymknij się! Nie widzisz, że oglądam! – Paddy poderwał się z krzesła i w pośpiechu chwycił pilot i zrobił głośniej.

Tak, tak. Los chciał, że mężczyzna trafił na program z udziałem Nadii. W pierwszej chwili nie dowierzał własnym oczom. Nie widział jej ponad 10 lat, ale z każdą kolejną minutą był coraz bardziej pewny, że to była ona. Stał jak wmurowany ze spoconymi rękoma i przyspieszonym oddechem. Łapczywie chłonął wszystkie słowa wypowiedziane podczas wywiadu.

*Skoro wiemy już trochę o tobie i o tym jak to zaczęło i jak te muzyczne hity powstawały. To może zdradzisz nam kto zaszczepił w tobie miłość i pasję do muzyki. Bo nie uwierzę, że przypadkiem odkryłaś to „coś” w muzyce – wysoki i szczupły prowadzący kontynuował rozmowę z dziewczyną.

~ Od dziecka pisałam różne opowiadania, wierszyki. Jakoś zawsze łatwo do głowy przychodziły mi barwne historyjki… Z czasem trafiłam do kółka teatralnego, gdzie improwizacja była podstawą, by tam przetrwać – zaśmiała się na to wspomnienie. – Los chciał bym na swej drodze spotkała chłopca z gitarą. Chłopak ten był niezwykle rezolutny z niebezpiecznymi chochlikami w oczach. Można było go jednocześnie kochać i nienawidzić. Na pierwszy rzut oka wydawał się być zbyt pewny siebie, perfekcjonista – nie wiedziała co ma powiedzieć dalej. – Dla mnie był takim chłopakiem z sąsiedztwa. Miało się wrażenie jakbyśmy znali się od zawsze. Rozumieliśmy się bez słów, a naszych rozmów nie było końca. Był związany z muzyką i sporo mi opowiadał o różnych historiach, które wiązały się z jego życiem na scenie. Opowiadał o tworzeniu muzyki. Kochał to. Nie jest prawdą to, że człowiek odkrywa pasję. Z tym „czymś” trzeba się urodzić. A on to „coś” miał i cholernie był pociągający w tym swoim świecie. Tak mijały miesiące, a ja przeskakiwałam przez niejeden płot, by być blisko jego…. Poza bańką mydlaną poznałam również życie w cieniu jupiterów. Nie było zawsze kolorowo – zacisnęła powieki. Coraz bardziej schodziła z tematu. Musiała jak najszybciej zakończyć wypowiedź. – Ufff… dużo można mówić. Bądź co bądź nasze drogi rozeszły się. Ja składałam przez lata obolałe serce w całość, a on … Tak czy siak to doświadczenie nauczyło mnie doceniać to, co się ma. A nie wszystko złoto co się świeci. Talentu nie kupi się tak łatwo jak potencjalne hity. Przez najmowanie tekściarzy nie stanie się nikt prawdziwym artystą… A dla mnie będzie lepiej chyba, jak na tym zakończę niepotrzebną historię – Nadia zaśmiała się zakładając kosmyk włosów za prawe ucho.

~ A ja spodziewałem się bardziej opowieści o zwariowanej fance i jej przygodach – podsumował prowadzący lekko zdziwiony. Chyba nie tak miał wyglądać scenariusz programu.

~ Rzeczywiście, zespół Kelly Family swego czasu sporo dla mnie znaczył. Ale każdy kiedyś musi dorosnąć. Ja teraz jestem innym człowiekiem, on… oni także są zupełnie innymi ludźmi – odparła po chwili milczenia. – Ich muzyka i piosenki pozostaną na zawsze w moim sercu… i to jest właśnie siła i magia muzyki i tego też życzę wszystkim wschodzącym gwiazdom, dla których piszę teksty – wymusiła uśmiech.

~ Niech to będzie puenta naszej dzisiejszej rozmowy – prowadzący z udawaną zadumą zakończył daną część programu.

Współprowadząca podała jeszcze oficjalny fanpage Nadii. Paddy próbował zapamiętać każdy szczegół rozmowy, dźwięku, głosu. Myśli przeraźliwie kotłowały się w jego głowie. Nadia jest w Warszawie i na dodatek zajmuje się tym samym, czym on teraz. Może poprzez pracę uda się odnowić ich znajomość. Przecież to o nim właśnie mówiła! Nie zapomniała! Musiał ją odnaleźć za wszelką cenę. Czuł, jak drżą mu dłonie a krople potu spływają po karku.

– Uważaj, bo się jeszcze zakochasz – wykpił go Potter. Widząc tępe spojrzenie muzyka postanowił kontynuować – to żółtodziób w tej branży. Jednak trzeba na nią uważać, bo ma już na swoim koncie kilka niezłych tekstów, z których w łatwy sposób zrobiono muzyczne hity. A ty, drogi Patricku, jesteś u nas zatrudniony właśnie po to, by pokazać jej miejsce w szeregu

– Mam konkurować z Nadią? – Paddy zapytał się ciężko oddychając.

– Takie życie! No chyba nie boisz się jakieś amatorki? Dasz radę. Pozamiatasz wszystko jednym tekstem. Nie martw się Paddy! Jak to się mówi: Show must go on Paddy! – Edek poklepał muzyka po ramieniu.

  • Taaa… show must go on – powtórzył Paddy, ale nie to było teraz dla niego najważniejsze.

Dodaj komentarz