16. NOTHING LIKE HOME

 Witajcie Kochani 🙂 

A tu taki nagły zryw i powstał kolejny rozdział. Potraktujcie to jako wcześniejszy prezent walentynkowy lub jako małe „trofeum” za wygranie plebiscytu w radiu Eska na najlepszy fanklub w Polsce 😉

Od tej chwili wchodzimy na kolejny poziom tej historii.

Nie mogę doczekać się dalszych losów naszych bohaterów i jestem bardzo ciekawa jak odnajdą się w nowych okolicznościach! 🙂

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

N.

~*~*~*~*~

gn_16 — kopia

Połowa października, Warszawa…

Paddy dopinał właśnie walizkę. Edek z samego rana wręczył mu klucze do mieszkania, a on wcale nie był przekonany czy chce tam mieszkać. Jednak w hotelowym pokoju nie mógł przebywać wiecznie. Rudzielec wspomniał również, że artystka, dla której brunet pisze teksty, jest zachwycona ostatnim jego dziełem. Uśmiechnął się na wspomnienie wieczoru, kiedy podesłał Nadii słowa do przetłumaczenia. Miał nadzieję, że chociaż przez chwilę pomyśli o nim czule. Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. W pośpiechu wyszukał komórkę i nie patrząc kto dzwoni odebrał.

– Halo. – Podniósł się z podłogi i podszedł do stolika nocnego sprawdzając czy wszystko zabrał.

– Jak się masz braciszku? – Usłyszał ciepły głos po drugiej stronie.

– Nie narzekam, powoli wszystko układam na nowo, a wiadomo to wymaga czasu i cierpliwości. – Błądził wzrokiem szukając jednej ze swoich ulubionych bransoletek.

– Słyszałam, że masz pracę w Polsce. Mam jednak nadzieję, że wrócisz do Niemiec, tam jesteś za bardzo rozpoznawalny. – Westchnęła przesadnie Patricia.

– Nie bardziej niż w Niemczech. Póki co nie planuję powrotu. Zresztą nie mam dokąd wrócić. – Zauważył posępnie.

– Przestań tak mówić! Masz żonę, piękny dom z ogrodem… – Zaczęła wymieniać.

– Taaa dodaj jeszcze, że mamy trzy rybki w akwarium i jedną uschniętą paprotkę. – Odparł z przekąsem.

– Nie bądź złośliwy! – Zganiła brata. – Jeszcze możecie wszystko naprawić i dać sobie drugą szansę.

– Nie wiem czy którekolwiek z nas tego chce. – Znalazł bransoletkę pod łóżkiem i odetchnął z ulgą. – Poza tym mam pracę i dość dobrze zarabiam jak na polskie standardy. Wiesz, że muszę spłacić dług u Jimma. – Skrzywił się.

– No właśnie ja w tej sprawie… – Zaczęła niepewnie. – Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jesteś przyzwyczajony to takich stawek, poza tym twój talent jest zbyt cenny na takie marne grosze…

– Doprawdy… – Przerwał siostrze śmiejąc się ironicznie.

– Paddy, może czas schować dumę w kieszeń i wrócić do nas, do zespołu… – Stwierdziła dyplomatycznym tonem.

– Patricia, owszem mam amnezję, ale pamiętam, że odszedłem z zespołu i nigdy nie chciałem wracać do tej mafii… pamiętam wszystkie argumenty, które użyłem podczas ostatniego, wspólnego spotkania zespołu! – Podniósł znacząco głos

– Nie krzycz na mnie! – Blondynka zrównała ton do tonu rozmówcy – Paddy, ja chcę po prostu pomóc. Jimmy zaciągnął kolosalną pożyczkę i nie jesteś wstanie tego spłacić nie wracając na scenę. Przez ten kredyt rozszedł się z żoną. – Uświadomiła brata jaka jest powaga sytuacji.

– Nie prosiłem go o pomoc. Przykro mi, że ma teraz przez to problemy, ale to nie jest powód by od razu wracać. Obiecałem, że oddam i dotrzymam słowa. – Próbował zachować spokój, ale coraz bardziej irytowała go ta dyskusja.

– Paddy, na rok, góra dwa lata. Nie musisz nic nowego tworzyć, wystarczy to co stworzyliśmy wspólnie. Każdemu wyjdzie to na dobre – Starsza siostra nie dawała za wygrane.

– Muszę kończyć. Przeprowadzam się do mojego, nowego mieszkania i nie mam teraz czasu na nieistotne rozmowy. Trzymaj się Patty. – Nie czekając na odpowiedź rozłączył się. Nie chciał kłócić się z siostrą, która jedna z nielicznych wspierała go w ostatnim czasie, ale nie chciał ciągnąć niewygodnego tematu.

~*~*~

Nazajutrz, późne popołudnie, Warszawa…

Nadia siedziała na łóżku i obracała w dłoniach kwadratową, czerwoną okładkę. Od kilku dni miała ochotę posłuchać solowych albumów Paddy’ego. Zawsze bardzo przechorowywała to emocjonalnie, dlatego też słuchała go sporadycznie. W najgorszym czasie jego piosenki podtrzymywały ją na duchu, ale była to twórczość Kelly Family. Nie potrafiła nigdy słuchać bez emocji jego solowej płyty…. Ostatnio jednak pragnęła usłyszeć jego głos: rozbić się na tysiące kawałków niczym kryształ. Chciała czuć ten ból, te łzy, tą rozpacz, przynajmniej tak mogła być bliżej niego chociaż w tym wymiarze.

– Zobacz co Jędrek złapał w Empiku! – Niespodziewanie do pokoju wpadła Danka wywijając przed nosem pudełkiem.

– Jezu, nie strasz! Zawału można dostać – Nadia zaśmiała się nerwowo i nieznacznie wsunęła okładkę pod poduszkę. – Ooo, „We Got Love”. Też mam. – Chwyciła opakowanie z DVD.

– Mówiłam, że nie musimy tego kupować. – Danka wytknęła język do brata, który wszedł tuż za nią.

– Ale byłem na tym koncercie i nareszcie mam to DVD na pamiątkę. – Wyszczerzył się dumny Jędrek.

– Nie wiedziałam, że wpadniecie. Mój laptop jest w naprawie i nie mam aktualnie urządzenia na jakim można byłoby obejrzeć ten koncert. – Nadia spojrzała się przepraszającym wzrokiem na przyjaciół.

– Ale ostatnio jak tu byłam to widziałam telewizor w tym drugim pokoju. – Danka wskazała palcem w kierunku drzwi.

– To pokój Krystiana. – Zauważyła brunetka.

– Myślisz, że miałby coś przeciwko? – Jędrek uniósł znacząco brew ze szelmowskim uśmiechem.

– Raczej nie, ale nie chciałabym tam wchodzić pod jego nieobecność. – Wyjaśniła towarzyszom.

– To zadzwoń i się zapytaj. – Mężczyźnie bardzo zależało.

Nadia przewróciła oczami i bez słowa wybrała numer współlokatora. Moment później usłyszała jego głos w słuchawce.

– Cześć słonko, coś się stało? – Blondyn zdawał się być lekko podenerwowany.

– Nie nic takiego się nie stało. Mam takie pytanie do ciebie… Czy mogłabym skorzystać z twojego telewizora. Chciałabym coś obejrzeć a laptop jest zepsuty. Uli nie ma więc nie mam od kogo pożyczyć. – Zaczęła tłumaczyć się niczym mała dziewczynka.

– Zależy co chcesz obejrzeć … – Zaczął przeciągłe.

– DVD „We got love” – wymamrotała.

– Nie znam, ale brzmi intrygująco … jak stare hipisowskie porno. – Odpowiedział poważnym tonem.

– Chyba sam takie nakręciłeś. – Roześmiała się do słuchawki.

– Jeszcze nie, ale z tobą mogę spróbować. Skoro jesteśmy sami to tym bardziej w to wchodzę. – Wymruczał kokieteryjnie.

– To mogę obejrzeć czy nie? – Nadia całkowicie zlekceważyła poprzednią wypowiedź Krystiana.

– Możesz. Za niedługo będę to coś wymyślimy na wieczór.

– To kup pod drogą przekąski i jakiś alkohol, bo nasz cały zapas w dziwny sposób wyparował.

– Nie ma problemu. To na razie. – W pośpiechu rozłączył się.

Nadia westchnęła i spojrzała się na przyjaciół.

– To idziemy oglądać. – Oznajmiła triumfalnie.

Pół godziny później cała trójka była już rozbawiona. Śmiali się z Kelly, wspominali różne koncerty. Jędrek poprawił się na kanapie biorąc pod głowę zagłówek dostrzegł pewną rzecz.

– No, no, no.… ja nie wiedziałem, że on gustuje w koronce. – Naprężył kawałek materiału pokazując dziewczynom swoje znalezisko.

– A to nie są przypadkiem twoje? – Danka spojrzała się na przyjaciółkę. – Ostatnio doradzałaś się jaką bieliznę kupić na wspólny weekend z Radkiem i jestem przekonana, że to jest dolna część od tego kompletu.

– Daj spokój. Niby jak mogła się tu sama znaleźć. Widocznie któraś z jego koleżanek zapomniała. – Nadia czuła, jak płoną jej policzki, ale nie miała bladego pojęcia co jej bielizna robi w pokoju Krystiana.

– Boże, jak on cię kocha. A ty jesteś taką zołzą dla niego. – Danka opadła teatralnie na oparcie kanapy i westchnęła.

– Ja poszedłbym krok dalej. Facet ma świra na twoim punkcie i to przez tyle lat. – Jędrek zakręcił palcem kółka w okolicy skroni.

– A w nocy pewnie śpiewa razem z Padzikiem „You woo me so I just wanna get closer, closer.” – Zaczęła ze śmiechem śpiewać jedną z piosenek artysty. – A tak w zasadzie to ciekawe o kim ta piosenka. – Zastanawiała się Danka.

– Niekoniecznie jest to o kimś realnym. Może to być postać całkowicie wyimaginowana. Temat banalny i tu wszystko pasuje. – Nadia odparła tonem znawcy.

– Jak dla mnie to jest jakaś jego panna z przeszłości. Tylko końcówkę sobie zmienił, by nikt się nie skapnął. – Jędrek wycelował palcem w Nadię.

– Aj, a czy to w ogóle ważne. – Brunetka machnęła lekceważąco ręką wpatrując się w ekran telewizora.

Krystian dołączył do towarzystwa po jakimś czasie. O dziwo zachowywał się całkowicie swobodnie. Dopisywał mu humor przez co wokół panowała pozytywna atmosfera. Gdy blondyn wyszedł zapalić papierosa, Danka ochoczo za nim pobiegła zostawiając towarzystwo bez słowa.

– Uważaj na siostrę… On nie jest taki fajny jakim wydaje się być. – Nadia ściszonym głosem zwróciła się do przyjaciela.

– Ja o tym doskonale wiem, ale czym więcej próbuję ją uświadamiać to tym bardziej ona chce to sprawdzić. – Jędrek westchnął ciężko dopijając swoje piwo.

Po chwili Danka wbiegła do pokoju i bez słowa zaczęła zbierać swoje rzeczy.

– Muszę już wracać. Zapomniałam, że muszę załatwić jeszcze jedną ważną sprawę. No to cześć. – Nie patrząc na Nadię wyszła z mieszkania.

– No to cześć. – Jędrek ironicznie powtórzył po siostrze. Pocałował Nadie w policzek i również wyszedł.

Brunetka zaczekała na powrót Krystiana i ostrożnie zadała pytanie.

– Czy coś się stało?

– Nie. A czemu pytasz? – Blondyn jakby nigdy nic oprzątał stolik ze zbędnych już rzeczy.

– Podobasz się Dance. – Oznajmiła, gdy wreszcie współlokator usiadł ponownie na kanapie.

– To ma problem. – Odpowiedział drwiąco.

– Możesz być w szczęśliwym związku, tylko daj sobie szansę. – Powiedziała szczerze.

– To daj nam szansę. Możemy przecież stworzyć związek na naszych zasadach, nie moich. Zmieniłem się. – Spojrzał jej prosto w oczy.

– Krystian czy możemy po prostu spędzić ten wieczór zwyczajnie rozmawiając o wszystkim i niczym? – Dziewczynę bardzo męczyły jego wyznania a wiedziała, że to nie jest odpowiedni moment na kolejną kłótnię.

– Możemy. – Przytaknął spokojnie.

Przez resztę wieczoru nie wracali do tematu. Nawet nie protestował, gdy Nadia zaproponowała komedię romantyczną… Przytulił ją do siebie, nie protestowała. Dla niego to był idealny wieczór.

~*~*~

Późnym wieczorem zdecydował się obejrzeć mieszkanie jakie załatwił mu Potter. Nie lubił bloków ani wścibskiego sąsiedztwa. Wolał mieć swoją przestrzeń, do której nie musiał zapraszać niechcianych gości. Jednak w obecnej sytuacji własne lokum w klasie średniej to luksus dla niego więc nie zamierzał narzekać. Musiał stanąć na nogi, chciał zbudować jeszcze raz swoją pozycję zawodową, bo na odbudowę życia prywatnego nie miał jeszcze sił. Stał na przeciw wejścia do klatki schodowej i nie mógł zrobić ani jednego kroku. Nie wiedział, dlaczego serce biło mu jak szalone. Czuł się tak jakby zaraz jego życie miało wywrócić się do góry nogami. Nerwowo obracał klucze w palcach, zabrał głęboki wdech i spojrzał się w górę na balkon jego mieszkania. Wydawał się duży, za duży i całkowicie niepotrzebny. Zdecydowanie za mało prywatności i za blisko drugiego balkonu. Z łatwością można przedostać się do sąsiadów i gdzie tu zachowanie jakichkolwiek standardów budowlanych? Parsknął z zażenowaniem i spojrzał się w sąsiednie okno, zawieszone na firanie barwne motyle przykuły jego uwagę. Uśmiechnął się smutno, przypominając sobie pokój Nadii w którym często swego czasu przebywał. Pamiętał wszystkie tandetne pawie piórka, rożnego rozmiaru papierowe jak i dziergane motyle zawieszone wszędzie, gdzie tylko się dało… Z zadumy wyrwało go ciche pomiaukiwania. Zamrugał kilka razy, by oprzytomnieć i rozejrzał się dookoła. Przy wejściu do klatki schodowej zauważył małego, czarnego kota liżącego swoją łapkę. Powoli podszedł do zwierzęcia i przykucnął przy nim.

– Cześć sierściuchu. Co tutaj robisz? – Przywitał się z kotem, który o dziwo nie przestraszył się nieznajomego mężczyzny, wręcz przeciwnie zaczął łasić się ocierając się o kolana Patricka. – Tu mieszkasz? Jesteś głodny pewnie… – rozmawiał z kotem miziając go po głowie na co futrzak mruczał z aprobatą. – Czekaj zaraz ciebie wpuszczę to pobiegniesz do swojego domu. – Paddy wstał i otworzył kluczem drzwi wejściowe od klatki schodowej. – No wchodź do środka. – Wskazał ręką schody, ale kot miauczał i wpatrywał się w mężczyznę. – Dobra, jak tam chcesz. Ja idę więc albo też idziesz albo tu zostajesz – zrobił kilka kroków a futrzak w tym samym tempie towarzyszył mu w drodze do mieszkania. Kocie głośno pomiaukując usiadło na przeciw drzwi do mieszkania Paddy’ego. – Ale tu nikogo nie ma, to mój nowy domek. – Uśmiechnął się do zwierzęcia odkluczając drzwi mieszkania. Słysząc hałas kot pobiegł na wyższe piętro a Patrick wszedł do środka.

Włączył światło w przedpokoju i niepewnie zrobił kilka kroków w głąb lokum dokładnie się rozglądając. Mieszkanie było trzypokojowe: salon połączony z kuchnią i przedpokojem rzucało się w oczy swoim stylem. Wszystko w tych pomieszczeniach było w kolorze białym: sporych rozmiarów biała kanapa, dwie komody, stolik pod telewizor, regał na książki i szklany prostokątny niski stolik; meble kuchenne również białe tylko stół był mocny i w kolorze czarnym, ale krzesła również nie odbiegały od standardowego koloru tegoż wystroju. Brunet podszedł do kolejnych drzwi, gdzie pokój był zupełnie pusty i tak miał pozostać w zamysłach Paddy’ego. Łazienka całkiem zwyczajna: toaleta, kabina prysznicowa, umywalka, lustro, półka na kosmetyki, szafka na inne drobiazgi. Niedaleko wejścia była sypialnia, która całkowicie różniła się od pozostałych pomieszczeń: ściany pomalowane w kolorach miedzi, zwykłe dwuosobowe łóżko zaścielone białą pościelą, które stało nieopodal balkonu, niepasujący stolik nocny i stara lampka.

Paddy głośno wzdychając podparł się o framugę. To wszystko zdecydowanie nie było jego bajką, zwłaszcza sypialnia. Pamiętał jednak, że nie zawsze było mu dane mieszkać w zwyczajnych warunkach. Mieszkanie w autobusie czy też na barce to raczej nie były normalne warunki dla dzieci. Potem nic lepiej niczym z deszczu pod rynnę- zamek. Prychnął zażenowany przypominając sobie stare czasy. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i wybrał numer Pottera.

– Cześć Paddy. Coś się stało? – Usłyszał w słuchawce głos znajomego rudzielca.

– Nie, wszystko w porządku. Chciałbym jeszcze raz tobie podziękować za pomoc w znalezieniu mieszkania. – Paddy uśmiechnął się szczerze.

– Ja wiem, że to za niski standard dla ciebie, ale naprawdę nie byłem wstanie nic innego wynegocjować u szefostwa. – Edek zaczął się tłumaczyć.

– Jest naprawdę ok. Mam jednak jeszcze jedną prośbę. – Paddy trochę się zawahał.

– Tak, tak. Mam już znalezione panią sprzątającą. Będzie przychodzić raz w tygodniu. Ale niestety ty ją musisz opłacać. Nie martw się jest to bardzo zaufana osoba i nie papla dla kogo pracuje. – Wyjaśnił Potter.

– Dzięki bardzo… Jednak ja mam inny problem. Musisz mi pomóc zdobyć do mieszkania jedną rzecz, bez niej nie mogę dobrze pracować. – Brunet uśmiechnął się pod nosem.

– O Jezu… już się boję więc mów szybko co to jest za ważna rzecz. – Edek ciężko westchnął.

~*~*~

Zerwał się gwałtownie i usiadł zdyszany na kanapie. Półmrok panujący w pomieszczeniu wskazywał, że jest już noc. Najwyraźniej musiał przysnąć. Pocierając nadgarstek sprawdził godzinę na wyświetlaczu swego telefonu. Oczywiście 2:00, przecież nawet nie musiał się przekonywać… Przetarł dłonią mokrą od potu twarz. Musiał przyznać sam przed sobą, że ma problem. Coraz częściej zastanawiał się czy aby to nie najwyższy czas skorzystać z pomocy specjalisty. Z pewnością usłyszałby to samo, że sny są częścią skrywanych uczuć i emocji, dlatego też ujawniają się w snach. Tylko dlaczego tam pojawia się wyłącznie Nadia? Lekarz podczas pobytu Paddy’ego w szpitalu postawił diagnozę o amnezji dysocjacyjnej. Aczkolwiek luki w pamięci nadal są wyraźne oraz amnezja wsteczna sięga wiele dalej niż wymazanie z pamięci ostatnich wydarzeń przed wypadkiem. Fachowiec ostrzegał, że to wszystko może wywołać uczucie zagubienia, stres czy rozdrażnienie. I owszem, czuł się całkowicie rozbity. Nie potrafił wytłumaczyć sobie, dlaczego wymazał z pamięci tak spory i z pozoru ważny okres z jego życia jakim jest małżeństwo i szczególną osobę jaką powinna być żona. Za to pamięta bardzo dobrze jedną z wielu jego miłostek. Kochał Nadię do szaleństwa, ale skoro ożenił się to przecież musiał przestać cokolwiek do niej czuć…. a teraz wszystko wróciło ze zdwojoną siłą niczym wznowa nowotworowa. Tak bardzo za nią tęsknił, tak bardzo chciał być blisko niej. Czasami miał wrażenie, że zachowuje się niczym psychopata.

Kolejny raz włączył Instagram i wpisał hasztag #nadialenard. Od ostatniej „wizyty” przybyło kilka zdjęć. Uśmiechnął się smutno i zaczął przeglądać fotografie: większość osób już znał z poprzednich postów. Jedno zdjęcie przykuło jego uwagę. Poczuł bolesny ucisk w sercu, gdy zobaczył roześmianą Nadię w towarzystwie dobrze znanego mu blondyna, który czule całował jej policzek. podpis zdjęcia utwierdził Patricka w przekonaniu, że są razem.

kosa.krystek2.0 Z moim skarbem

#nadialenard #wegotlove

– Tiaaa… – prychnął rozwścieczony brunet sięgając po otwartą już butelkę alkoholu. Nie wiedział jeszcze, gdzie ustawione jest szkło dedykowane takim potrzebom więc bez większego namysłu upił kilka zachłannych łyków z butelki.

Nie miał pojęcia, że aż tak zareaguje na widok ich razem. Czuł ból, wściekłość, rozpacz … i zazdrość. Czy miał prawo tak reagować? Przecież nie był z Nadią w wieloletnim związku jak Krystian. To naturalne, że wrócili do siebie a o nim zwyczajnie zapomniała. Nawet zaczął zastanawiać się czy ona naprawdę kiedykolwiek go kochała? Może był dla niej zwykłą przygodą?

Nie miał ochoty przeglądać kolejnych zdjęć. Wyłączył aplikacje i rzucił pobieżnie wzrokiem na wyświetlacz telefonu, gdzie czerwona jedynka przy niebieskiej ikonce z kopertą sygnalizowała nadejście nowej wiadomości e-mail. Był to adres prywatny i mało kto był w jego posiadaniu. Niechętnie kliknął w kwadracik sądząc, że to Patricia nadal będzie przekonywać go do powrotu… Zdziwił się, gdy zobaczył nadawcę tejże wiadomości.

Witaj Patrick,

Minęło sporo czasu od naszej ostatniej rozmowy. Wiele rzeczy poukładałam sobie w głowie. Nie możemy rozstać się w taki sposób. Jesteś ważną osobą w moim życiu a małżeństwo z Tobą jest jedną z najlepszych rzeczy jakie mi się przytrafiły. Chyba nadszedł czas by uzgodnić kilka kwestii dotyczących naszego dalszego życia, dlatego też proponuję spotkanie. Daj znać, czy będziesz w Monachium czy to ja mam przylecieć do Ciebie.

PS. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.

Twoja Joelle”

– Twoja Joelle… – Powtórzył posępnie półgłosem.

Nie zadzwoniła przez tyle czasu. Nie dała mu szansy na nowo jej pokochać. Zostawiła go w najgorszym dla niego czasie i teraz tak nagle pisze jaki on jest dla niej ważny! Paddy ścisnął usta, ręce zaczęły drzeć. Rzucił telefon obok na kanapę. Nie miał siły i ochoty jej odpisywać, przynajmniej teraz. Syknął boleśnie mrużąc oczy. Wiedział, że nie powinien łączyć alkoholu z medykamentami, które aktualnie przyjmuje jednak musiał złagodzić swój ból psychiczny jak i fizyczny.

– Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej… – Parsknął ironicznie pomiędzy kolejnymi łykami trunku.

Dodaj komentarz